Nazwa GWiNT pochodzi od powiatów organizujących te morderczy bieg: grodziskiego, wolsztyńskiego i nowotomyskiego. Jego trasa wiodła po bardzo piaszczystych i pofałdowanych terenach tych powiatów. Biegano na trzech dystansach mini – 55 km, normal 110 km i super 161 km.

Zawodnicy do tego ostatniego, najdłuższego wyścigu ruszyli z Wolsztyna w piątek o 18:00, zatem w grę wchodziły zmagania nie tylko z kilometrami, ale i ze snem. Oczywiście na trasie, były punkty regeneracyjne z wodą i odżywkami. Jak przyznaje triumfator tegorocznej edycji Mateusz Gryczka. - Kryzysu fizycznego nie miałem, bardziej psychiczny, bo od 60 km biegłem zupełnie sam. Była jednak możliwość porozmawiania na punktach kontrolnych, odebrałem też kilka telefonów i wszystko wróciło do normy.

Leszczynianin średnio na przebiegnięcie każdego z tych 161 km potrzebował 6 minut i 10 sekund. Mateusz Gryczka na co dzień jest pracownikiem Urzędu Miasta Leszna, pełni też funkcję kierownika drużyny Fogo Unii Leszno. Na liście startowej GWiNT -u było jeszcze kilka nazwisk biegaczek i biegaczy z naszego regionu.