We Wrześni marzą o awansie do III ligi i bez wątpienia Victorię należy zaliczyć z grona faworytów czwartoligowych zmagań. Przed meczem w Lesznie wrzesińscy piłkarze wyprzedzali Stainer Polonię o punkt, a więc stawka meczu była spora, ale nie sparaliżowała drużyn. Mimo mało sprzyjającej aury obie ekipy stworzyły ciekawe, obfitujące w emocje i zwroty akcji widowisko.

Pierwsza odsłona należała do gospodarzy. Już w 12 minucie Michał Płocharczyk dał Stainer Polonii prowadzenie. Po okresie wyrównanej gry, w 28 minucie ekipa Jędrzeja Kędziory wyprowadziła kolejny cios. Tym razem pięknym uderzeniem popisał się Eryk Moryson i było 2:0 dla leszczynian. Niespełna kwadrans później miejscowy zespół wygrywał już 3:0, bo Piotr Sarbinowski został sfaulowany w polu karnym, a potem pewnie egzekwował „jedenastkę”. Wydawało się, że takim wynikiem zakończy się pierwsza połowa, ale tuż przed zejściem do szatni goście złapali oddech. Mikołaj Jankowski trafił na 1:3 i poprawił nastroje w szeregach piłkarzy Victorii.

Na drugą odsłonę wyszli zmotywowani i pełni wiary w odwrócenie niekorzystnego rezultatu. W 50 minucie Adrian Chopcia zdobył kontaktowego gola. Leszczynianom udało się jednak odzyskać kontrolę nad meczem. W 58 minucie kibice obejrzeli kolejną bramkę wyjątkowej urody. Uderzenie Wojciecha Bzdęgi było bez wątpienia ozdobą pojedynku.

Stainer Polonia znowu miała dwie bramki przewagi, ale goście nie dawali za wygraną. Mikołaj Panowicz zaskoczył Mateusza Chudziaka i na 20 minut przed końcem spotkania Victoria przegrywała tylko 3:4. Goście cisnęli, w końcówce grali z przewagą jednego zawodnika, bo Fryderyk Kokot obejrzał drugą żółtą kartkę i opuścił boisko, ale wynik już się nie zmienił. Stainer Polonia odniosła bardzo ważne zwycięstwo, wyprzedziła Victorię Września i na kilka godzin została liderem IV ligi.

Za tydzień zespół Jędrzeja Kędziory czeka kolejny trudny pojedynek, wybiorą się do Ostrzeszowa.