Piłka Nożna
Klęska Sparty
Dla Sparty zespół z Czarnego Lasu zawsze był niewygodnym przeciwnikiem. Miejskogórecczanie jeszcze nigdy nie wygrali w lidze z tym rywalem. Tym razem jednak doznali wręcz upokarzającej klęski. Prowadzenie dla gości już w 16 min. uzyskał Kempiński. W 23 min. okazję do wyrównania miał Ceglarek, ale bedąc sam na sam z bramkarzem strzelił za słabo. W 27 min. na 2:0 podwyższył Szczepaniak, który ograł dwóch obrońców i bramkarza. W 41 min. trzeciego gola dla Doktora mógł uzyskał Kempiński, jednak... minął się z piłką przed pustą bramką. Po przerwie przyjezdni dokończyli dzieła zniszczenia, choć najpierw groźną sytuację stworzyła Sparta. W 46 min. ,,główkę' Szczęsnego obronił golkiper gości. W 62 min. drugiego, swojego gola, a trzeciego dla Doktora uzyskał Kempiński, który minął dwóch obrońców i w sytuacji sam na sam pokonał Szymczaka. Dwie minuty później bramkarza gości próbował przelobować Czajkowski, a nieskutecznie dobijał Frąckowiak. W 66 i 67 min. dogodne okazje zaprzepaścił Kokot. Sparta marnowała dobre sytuacje, natomiast goście wykorzystywali, co się dało. W 77 min. na 4:0 podwyższył Kolenda. Trzy minuty później ten sam zawodnik przy biernej postawie obrony Sparty zdobył piątego gola, a w 84 min. wynik meczu w sytuacji sam na sam z bramkarzem ustalił Skupiński.
W Pępowie po słabej grze z obu stron goście wywieźli szczęśliwy remis, który zapewnili im... gospodarze. Pojedynek rozpoczął się z półgodzinnym poślizgiem, gdyż spóźniło się dwóch arbitrów. W I połowie zespołom starczyło w miarę dobrej gry na kwadrans. Najpierw strzelali Smektała i Pospiech, ale bramkarz Dąbroczanki był na posterunku. W odpowiedzi w dogodnej sytuacji spudłował Twardy. Chwilę później gospodarzy od utraty gola uratował słupek po uderzeniu Rejka. Na początku II połowy do ataków ruszyli goście. Dąbroczanka dała się im wyszumieć, po czym objęła prowadzenie. W 58 min. w narożniku pola karnego zawodnika gospodarzy sfaulował Czwojdrak, a ,,jedenastkę' zamienił na gola Brynk. Później przez 25 minut na boisku nie działo się nic interesującego. Gra ożywiła się dopiero w końcówce meczu. W 83 min. po dośrodkowaniu Pospiecha wzdłuż bramki wyrównać mógł zamykający akcję Rejek, ale źle trafił w piłkę. Trzy minuty później ponownie na listę strzelców wpisał się Brynk, tyle że trącając piłkę nogą strzelił do własnej bramki.(jw, ABC)
Komentarze