Żużel: Wiadomości
Były trener wierzy w potencjał Fogo Unii
Czernicki: Poważnie myślę o powrocie do żużla
(Fot. Rafał Paszek)
Zespoły z Tarnowa, Zielonej Góry i Gorzowa wyraźnie przewodzą w tabeli. Czy pańskim zdaniem klasyfikacja pokrywa się z rzeczywistym układem sił w Ekstralidze?
Czesław Czernicki: Zgadzam się, że są to najlepsze w tej chwili zespoły. W mojej ocenie w grze o playoffy pozostają jeszcze trzy drużyny. Jedną z nich jest bliska mojemu sercu Unia Leszno. Do tego Unibax Toruń i KantorOnline Włókniarz Częstochowa. Na pewne mielibyśmy bardziej klarowną sytuację po ostatniej kolejce, gdyby leszczynianie i częstochowianie wygrali ostatnie mecze u siebie. To byłoby też korzystne dla wizerunku Ekstraligi. Kluczowe będą następne spotkania. Szczególnie w kontekście rywalizacji leszczyńsko-toruńskiej.
Fogo Unia nie spisuje się na miarę swoich medalowych ambicji. Czego brakuje tej drużynie?
Jestem blisko związany z Lesznem, ale nie mnie oceniać sytuację tego zespołu. Myślę, że od tego są włodarze. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że potencjał tej drużyny predestynuje do tego, żeby znalazła się w absolutnej czołówce. Myślę, że to jest możliwe znając możliwości organizacyjne klubu i potencjał zawodników.
Leszczynianie mogą przełamać się już w najbliższych meczach z Unibaxem Toruń?
Myślę, że to będą kluczowe spotkania dla obu zespołów. Dla leszczyńskiej drużyny nawet jeden punkt bonusowy może być kluczem do tego, żeby być w czwórce. Musiałby jednak być spełniony taki warunek, że gdańszczanie i częstochowianie dojadą do końca sezonu. Gdyby te zespoły się wycofały, to byłoby to bardzo niekorzystne dla Unii, której dorobek bez punktów zdobytych na tych drużynach jest skromny. Nie zakładam, że czarny scenariusz się sprawdzi, ale niestety nie można tego wykluczyć.
Jest pan zaskoczony tym, że w Lesznie przygotowuje się twarde nawierzchnie na mecze ligowe?
Dla mnie jest to duża niespodzianka. Dobrze znam zawodników Unii Leszno i ich preferencje. Byłem na Stadionie Alfreda Smoczyka na meczu z zielonogórzanami. Gospodarze prezentowali się zupełnie inaczej niż jadąc na twardym torze. Myślę, że inne rzeczy przesądziły o tym, że Byki nie wygrały we Wrocławiu i u siebie z Zieloną Górą. Nie wiem dlaczego w Lesznie jest taka niestabilność nastrojów i koncepcji. Nie rozumiem też zmian przygotowania nawierzchni, albo uchylania tajemnic warsztatu mówiąc już w listopadzie czy październiku, że będzie się jeździło na równym, twardym i gładkim torze.
„Nie wiem dlaczego w Lesznie jest taka niestabilność nastrojów i koncepcji. Nie rozumiem też zmian przygotowania nawierzchni.”
Wie pan jakie nazwisko pada ostatnio w Lesznie najczęściej w kontekście Fogo Unii po porażce z tarnowianami?
Nie chcę się tym zajmować. Sądzę, że dopiero przyjdzie na to czas. Życzę Pawłowi Jąderowi i Romkowi Jankowskiemu, żeby wykorzystali to co się jeszcze da. Uważam, że takie dywagacje w trakcie sezonu nie są wskazane. Leszczyńska drużyna potrzebuje teraz spokoju i szczerych wewnętrznych rozmów. Jeszcze nie jest za późno.
Zgodził by się pan przejąć zespół żużlowy w połowie sezonu?
Nie. Mam określone zadania w gospodarstwie, które prowadzę wspólnie z żoną. Muszę zakończyć ten rok pomyślnie w swojej pracy. Powiedziałem sobie, że poświęcę trzy lata wyłącznie rodzinie i gospodarstwu. Przez wiele lat na pierwszym miejscu stał u mnie żużel, co często odbywało się kosztem moich najbliższych. Nie wykluczam jednak powrotu do żużla. Myślę nawet o tym bardzo poważnie.
Kibice założyli na facebooku profil: „Chcemy powrotu Czesława Czernickiego do Unii Leszno”. Polubiło go już kilkaset osób. Jak odbiera pan tę inicjatywę?
To jest dla mnie bardzo budujące. Czuję się usatysfakcjonowany, bo wielokrotnie bywam w Lesznie w ciągu roku. Nie mogę uciekać od tego, że jestem tu rozpoznawalną osobą. To, że jestem ciągle pamiętany jest wielką satysfakcją dla mnie, dla mojej rodziny i dla mojego nazwiska. Chcąc wrócić do swojego zawodu, muszę nabrać energii wykonując taką pracę jak teraz na gospodarstwie.
Czy w pańskiej karierze trenerskiej zdarzyło się, żeby któryś z zawodników popchnął pana w emocjach?
Nie zdarzyło mi się coś takiego. Zawodnicy wiedzieli na co mogą sobie przy mnie pozwolić. Coś takiego jak popychanie nie wchodziło nigdy w rachubę. Prowadząc drużynę z Gorzowa, kiedy jechaliśmy w osłabieniu spowodowanym kontuzjami, Nicki Pedersen miał jedną taką akcję z Arturem Mroczką. To było podczas meczu derbowego z Falubazem. Wziąłem obydwu panów na bok, odsunąłem wszystkie media i poszliśmy do szatni wszystko sobie wyjaśnić. Załatwiliśmy to w trójkę w czasie meczu. Nie jest właściwym, że rozgrywać takie rzeczy przed kamerami.
Spięcia w parkingu nie są jednak nowością w sporcie żużlowym...
Podczas Grand Prix w Pradze też widzieliśmy jak Nicki był bardzo sfrustrowany i odreagowywał na swoich mechanikach czy menedżerze. Trzeba przewidywać, że takie zachowania mogą mieć miejsce.
Komentarze
o torze szkoda gadac... nie trzeba rozmawiac z zawodnikami żeby zauważyć, że tor na Smoku jest nie z naszej bajki...
z Unia trzeba byc na dobre i na złe... prawdziwy kibic to wie !!!! kibicowanie to byc z druzyna z całęgo serca... trenerow, szkoleniowcow, zawodnikow mozna zmieniac jak rękawiczki ale wierni kibice są zawsze ci sami!!!
120 zł
BMW 123, Wilkowice
2 137 zł
Audi A4, Leszno
7 200 zł
Peugeot 307, Gostyń
A Jadera nie usuna, bo juz 2 lata temu byl forowany przez Ruska na stanowisko managera wiec...stawiam, ze zadnych zmian nie bedzie chyba, ze Rusiecki zabierze zabawki i Jadera ze soba...
Wszyscy tu w Lesznie czekamy na Pana! Na twardą rękę, która poskromi to, co nieposkromione!
Kibice proszą! A widać, że Panu los leszczyńskiej drużyny nie jest obojętny- włożył Pan serce w ten klub. Niech to się nie zmarnuje!
669 541 zł
sprzedaż, Poznań
585 081 zł
sprzedaż, Poznań
767 620 zł
sprzedaż, Poznań
NA CO SIĘ ZASTANAWIAĆ
CZESIA ZATRUDNIĆ OD RAZU