Biegi
Powalczy o rekord
Tumko: Czuję presję
(Fot. Arek Wojciechowski)
Kiedy kończy pan przygotowania do próby bicia rekordu Guinessa?
Krzysztof Tumko: Piątek był ostatnim dniem treningów. Pokonałem wtedy około 80 kilometrów i to jest w zasadzie koniec przygotowań. Zdarzy się nawet tak, że przez dwa dni nie będę biegał. Będę chciał w tym okresie wyluzować.
Czy pierwsza, nieudana próba pobicia rekordu Guinessa pozostawiła jakiś ślad w pańskiej głowie?
Na pewno cały czas myślę o tym, żeby przy kolejnej próbie nie dopadła mnie znowu kontuzja. Nie nazwałbym jednak poprzedniej próby porażką. To było nowe doświadczenie, które pozwoliło mi spojrzeć na to w trochę inny sposób. Dla mnie to było pierwsze takie wyzwanie. Doszedłem do wniosku, że przygotowania do pierwszej próby nie były takie jak powinny. Samo bieganie na bieżni nie było prawidłowe. Robiłem to zbyt szybko i ze zbyt małymi przerwami. To na pewno miało wpływ na to, że kontuzja się nasiliła.
Co zmotywowało pana do podjęcia próby bicia rekordu Guinessa?
Cały czas lubię stawiać przed sobą nowe wyzwania. Kiedy przebiegłem 50 kilometrów na bieżni pomyślałem o tym, żeby przebiec 100. Kiedy już to zrobiłem pomyślałem o jeszcze większym dystansie. Wtedy znalazłem informację o rekordzie w biegu na bieżni mechanicznej i postanowiłem go pobić.
Jeśli uda się panu pobić ten rekord, to nie będę zdziwiony, kiedy za jakiś czas poinformuje pan o podjęciu kolejnego ekstremalnego wyzwania...
Mam już w głowie kolejne wyzwanie. Teraz myślę jednak o próbie, którą rozpocznę 12 kwietnia.
Obecny rekord w biegu na bieżni mechanicznej wynosi 822,31 kilometra. Wyobrażał pan sobie moment, w którym na liczniku pojawi się 833 kilometr?
Wielokrotnie układałem sobie to już w głowie. Było też wiele rozmów o tym czy to się uda. Myślałem już o momencie pobicia rekordu, ale nie mam pojęcia jaka będzie wtedy moja reakcja.
O czym pan myśli biegnąc przez wiele godzin?
W głowie pojawiają się różne rzeczy.
„Niektórzy zachowują się tak, jakbym już osiągnął swój cel. Czuję presję i nie ukrywam, że trochę mnie to stresuje.”
Podczas biegu spogląda pan cały czas na licznik? Myśli pan o tym ile kilometrów jeszcze zostało do pokonania?
Staram się nie wybiegać daleko w przyszłość. Kiedy zaczynam bieg danego dnia nie myślę o tym, że czeka mnie 140 kilometrów, tylko o tym ile muszę pokonać do przerwy. Zawsze dzielę trasę na kilka odcinków i skupiam się tylko na tym, który w danym momencie pokonuję. Gdybym miał po pierwszym kilometrze danego dnia myśleć o pozostałych 139 to byłoby to zabójcze dla organizmu.
Podczas próby bicia rekordu będzie koncentrowała się na panu uwaga mediów i kibiców. Jak wpływa na pana otoczka tego przedsięwzięcia?
Jest trochę presji. Ludzie chcieliby, żeby to się udało. Niektórzy zachowują się tak jakbym już osiągnął swój cel. Czuję presję i nie ukrywam, że trochę mnie to stresuje. Muszę jednak zaznaczyć, że to zainteresowanie jest również pomocne. Ludzie wysyłają mi wiadomości i wpisują komentarze, które często mobilizują.
Zobacz film z dramatycznej końcówki poprzedniej próby bicia rekordu!
Komentarze
Krzysiek powodzenia
355 000 zł
sprzedaż, Leszno
74 900 zł
sprzedaż, Długie Stare
650 zł / m-c
wynajem, Leszno
Zawiść horror i żużel .... dobre na te wszystkie hejty :)
5 400 zł
Ford Mondeo, Leszno
300 zł
inna inny, Wschowa
120 zł
BMW 123, Wilkowice