Biegi
Ekstremalny bieg miejski na Zaborowie
To była prawdziwa Tortura
Bieg rozpoczynał się od pokonania wykopu i nasypu, za nim czekały bele słomy i opony, zaraz za nimi wypełniony cuchnącą wodą rów – a to wszystko na pierwszych kilkuset metrach sześciokilometrowej trasy. - Wszystkich przeszkód jest 30 – wyjaśniał Tobiasz Dziurdziewski, organizator biegu – mam nadzieję, że podobają się uczestnikom. Wygląda na to, ze tak właśnie było – na starcie zameldowało się 750 uczestników – o 250 więcej, niż zakładali pierwotnie organizatorzy.
Biegacze startowali kilkoma kilkudziesięcioosobowymi falami, pokonanie trasy zajmowało ponad godzinę. Tuż przed metą czekały ostatnie przeszkody, wymagające dużej siły w rękach. -Te były najcięższe, nie mieliśmy już wiele siły – stwierdzali na mecie uczestnicy przyznając przy tym, że trud wynagradzał im widok zawieszonego na szyi medalu i świadomość, że dali radę Torturze.
Komentarze