- Gdy podjęliśmy decyzję  o organizacji tej sztafety, wręcz nikt nie wierzył, że może nam się udać – mówił Paweł Marcinek, organizator. Z czasem okazało się, że w Bukówce nawet rzeczy niemożliwe są na wyciągnięcie ręki. Bukówiecka sztafeta z klekotkiem to bezprecedensowe zjawisko na skalę całego kraju. – Takiego odzewu to nawet my się nie spodziewaliśmy -  dodaje organizator - Czasami na bieżni było aż 60 osób jednocześnie.

Tuż przed pierwszą wszyscy zgromadzeni przebiegli razem przy dźwiękach dud ostatnie z 3200 okrążeń, które miały dać im upragniony osiemsetny kilometr. To wcale nie oznaczało końca imprezy. – Powiedzieliśmy, że będziemy biegać do 14.00, to będziemy biegać dalej – mówiła Zofia Dragan, organizatorka – Teraz biegniemy o pomyślność dla Bukówca, każdy przebiegnięty kilometr, to 100 lat pomyślności dla naszej wsi – dodaje.

Wszyscy, którzy pojawili się na szkolnej bieżni, pokonali do północy około 9 tysięcy kilometrów.  – Biegali dosłownie wszyscy – podkreśla Marcinek – Rozpiętość wiekowa była ogromna, bo najstarszy uczestnik miał ponad 90 lat. Każdy mógł zacząć i zakończyć bieg w dowolnym momencie, a po odpoczynku wrócić na bieżnię. Wielu osobom udało się w ciągu tych kilku dni pokonać dystans maratoński. Wśród takich osób, co podkreślają organizatorzy są nawet kilkuletnie dzieci.

W Bukówce  przez trzy ostatnie dni trwa wielkie święto biegania. Obok namiotów organizacyjnych przy bieżni rozpalono ognisko, uczestnicy sztafety pieką kiełbaski i spędzają czas w miłej atmosferze. – Nikomu nie chce się iść do domu – mówi Marcinek. 

Organizatorzy dziękują wszystkim tym, którzy przyczynili się do sukcesu przedsięwzięcia. W szczególności chodzi o biegaczy, ale także osoby, które prowadziły rejestrację uczestników, wypisywały dyplomy oraz tych, którzy w jakikolwiek inny sposób wsparli inicjatywę. – Dziękuję wam  za to, że z dobrego serca wsparliście nas – mówił szczęśliwy organizator tuż po przebiegnięciu ostatniego kółka.
(kas)