Przed rozpoczęciem zawodów przedstawiciele jednego z organizatorów imprezy, Fitness Klubu Sporting zaprosili uczestników do wspólnej rozgrzewki. - Zgłosiło się tyle osób, że musieliśmy ją podzielić na dwie tury - mówi Marcin Giernas, który prowadził ćwiczenia z uczestnikami.

Tuż po godzinie 10.00 na trasę ruszyli maratończycy. Uczestnicy zmagań musieli radzićsobie z gorącą, letnią aurą. - Trzy pierwsze okrążenia biegłem w towarzystwie kolegów, ale końcówka należała już do mnie - mówi leszczynianin Krzysztof Tumko, triumfator głównego biegu w Karczmie Borowej. - Najtrudniej było biec w odkrytym terenie ze względu na upał - dodaje.

Spośród pań dystans 42,195 km najszybciej pokonała Lidia Eling z Rawicza.

W biegu na 10,5 kilometra pań bezkonkurencyjna okazała się olimpijka z Atlanty i Aten Małgorzata Sobańska. - Cieszę się, bo często udaje mi się wygrywać takie zawody - mówiła triumfatorka ćwierćmaratonu. - Po raz pierwszy wystartowałam w Lesznie i muszę przyznać, że jest to kameralna impreza ze świetną atmosferą. Bardzo fajna była też trasa. Prowadziła przez las, dzięki czemu łatwiej było znosić trudy rywalizacji w upale. Zaczęłam bieg spokojnie i nie prowadziłam od samego początku. Po kilometrze wyszłam jednak na prowadzenie i dalej biegłam już sama - relacjonuje Małgorzata Sobańska.
Zmagania open na tym dystansie wygrał leszczynianin Dawid Wiśniewski.

Rywalizację na dystansie półmaratonu wśród panów rozstrzygnął na swoją korzyść głogowianin Jerzy Mazurkiewicz. - Udało się chociaż nie biegam na co dzień takich dystansów - mówił chwilę po przekroczeniu mety. - Drugie okrążenie mocno dało mi w kość. Chciałem od początku zostawić rywali za plecami, żeby uniknąć wzajemnego nakręcania się w grupie biegaczy.

Najlepsza wśród kobiet w półmaratonie była leszczynianka Justyna Knaflewska. (jag)