Boks: Boks
Ludwiczak: Wierzę, że 2014 będzie dla mnie złotym rokiem
Szczęśliwa siódemka
(Fot. Rafał Paszek)
Pojechałem tam po zwycięstwo. Denerwowałem się oczywiście, ale udało się wygrać. Wprawdzie nie przez nokaut, ale na punkty. To dobrze, w boksie trzeba myśleć . Miałem taktyczne założenia, żeby boksować z głową i się udało.
Czy Białorusin walczył tak, jak się spodziewałeś? Mówiłeś wcześniej, że oglądałeś jego pojedynki, przygotowując się do tej walki.
Nie do końca było tak, jak się spodziewałem. Popełniłem kilka błędów w pierwszej rundzie, zacząłem się z nim bić, to było niepotrzebne. Mój trener i promotor dał mi w narożniku kilka rad. Używałem podwójnego lewego prostego - najlepszej broni na takich zawodników, nie pchałem się, walczyłem z głową. Stosowałem też wskazówki od pana Albina Pudlickiego, chociaż on sam nie mógł być na walce. Pamiętałem żeby boksować rozsądnie.
Ile rund trwała ta walka?
Walczyłem cztery rundy, podczas pierwszej byłem niestety spięty, wiadomo - telewizja, wszyscy oglądają, nie wiedziałem, jak zachowa się na początku przeciwnik. Musiałem spokojnie się zastanowić, rozluźnić. W drugiej rundzie już tak się stało. W czwartej w zasadzie byłem już bliski znokautowania przeciwnika, ale Białorusin zaczął faulować i nie udało się, ale wygrałem ładnie na punkty.
Siódma walka, siódme zwycięstwo i zdaje się plany walki o tytuł młodzieżowego mistrza świata...
Wszyscy po walce w Wałczu byli bardzo zadowoleni. Promotor powiedział mi, że jeszcze trzy, cztery pojedynki i o taki tytuł będę mógł walczyć. Mam nadzieję, że stanie się to w Lesznie. Na razie jednak jeszcze nic nie jest pewne. Wiadomo, że to się wiąże z dużymi kosztami. Mam nadzieję, że w tym roku jeszcze jedną walkę stoczę, a później na 2,3 tygodnie odłożę rękawice i będę ćwiczył tylko na siłowni, na basenie.
Czy dużo ludzi na żywo oglądało walkę podczas gali w Wałczu?
Było tam ok. 2,5 tysiąca osób. Wszyscy mi dopingowali, było też wielu znajomych, którzy po walce mi gratulowali i dziękowali. Sam jeszcze tej walki nie obejrzałem, ale oceny były bardzo pozytywne. Myślę, że nie pokazałem jeszcze wszystkiego, że na wiele mnie jeszcze stać.
Po walce dzwonili znajomi z Leszna?
Tak, chcę bardzo podziękować wszystkim, którzy mi kibicują - Arturowi Czechowi, dzięki któremu mogę się rozwijać, cały czas wspiera mnie pan Albin Pudlicki, koledzy z klubu MMA Warriors, z którymi trenuję. Wszystko idzie do przodu, mam nadzieję, że się dobrze poukłada, że przyszły rok będzie dla mnie złotym rokiem.
Rozmawiał Michał Konieczny