Boks: Boks
Pudlicki: - Dzieci w Polsce nie muszą walczyć o miskę ryżu
O włos od tragedii
(Fot. Łukasz Witkowski)
Podczas gali w Rawiczu w piątej walce w oktagonie pojawili się 12-letni chłopcy, Wiktor Wiśniewski z Corio Team Łódź i Michał Błotnicki z Team Oborowo. Zawodnicy walczyli w formule muaythai. Ta sztuka walki nazywana inaczej boksem tajskim, zezwala na kopnięcia stosowane w kick-boxingu, a także ataki kolanem i łokciem, walkę w klinczu i tzw. low-kick czyli niskie kopnięcia okrężne w udo przeciwnika.
Bardzo mocne kopnięcie w nieosłoniętą głowę przeciwnika zastosował młody zawodnik z Łodzi. Gdy uderzony chłopak upadł, sędzia przerwał walkę, a do oktagonu wbiegli ratownicy medyczni. Szokujące jest to, że obaj chłopcy walczyli jedynie w ochraniaczach nóg. - Nigdy bym do czegoś takiego nie dopuścił. To jest niedopuszczalne, aby dzieci występowały bez ochraniaczy - mówi Albin Pudlicki, szef Strefy Zachodniej Związku Kickboxingu. - Nasi zawodnicy w Polsce nie muszą walczyć za miskę ryżu, jak to się dzieje w Tajlandii, więc dziwię się, że ktoś na to pozwolił. Młody człowiek, który nie ma skończonych 16 lat, nie może walczyć w full contakcie.
W rywalizacji amatorskiej podczas walk obowiązują rękawice bokserskie, szczęka, kask, ochraniacz tułowia, ochraniacze goleni. Dopiero w rywalizacji zawodowej bokserzy nie mają zabezpieczeń. - Jestem zły i zdegustowany tym co zobaczyłem - mówi Maciej Domińczak, trener kadry juniorów w K-1 i low-kick. - Boks tajski i mma to jedne z najmocniejszych dyscyplin w sportach uderzonych. To niedopuszczalne, że dzieci walczyły bez ochraniaczy i kasków. To prowadzi do tego, że ten sport będzie postrzegany jako mordobicie. Nie chcemy iść w kierunku krzywdzenia dzieci - tłumaczy Domińczak. - Nie wierzę, że uraz i emocje nie odbiją się negatywnie w dalszym etapie kształcenia zawodnika, który został znokautowany - dodaje.
Michał Błotnicki z klubu Team Oborowo ma za sobą około dziesięciu stoczonych walk. W Rawiczu trafił na znacznie bardziej doświadczonego zawodnika. Zdaniem ojca Michała, Ryszarda Błotnickiego, walka była traktowana jako walka pokazowa. - O tym czy się walka odbędzie decyduje sędzia lub organizator. Nie chodziło tu o zwycięstwo. To tak tylko wyglądało tragicznie. Po upadku sędzia przerwał walkę, ale Michał chciał walczyć dalej. Dzisiaj już nawet siniaka nie ma po tym - twierdzi Ryszard Błotnicki. - Myślę jednak, że na podobnych imprezach organizator już nie dopuści do czegoś takiego, że będzie wymóg zabezpieczeń - dodaje.
- To nie była walka o tytuł, to była tylko walka pokazowa - mówi organizator rawickiej imprezy, Sławomir Polowczyk. - Na odprawie sędziowskiej byli rodzice zawodników, którzy wyrazili zgodę. Ustaliliśmy, że nie będzie kopnięć na głowę z kolana i uderzeń łokciem w głowę. Na zajęciach wychowania fizycznego dzieciaki często odnoszą większe kontuzje niż tutaj - mówi Polowczyk.
W każdym sporcie indywidualnym odbudowa po porażce jest znacznie trudniejsza niż w przypadku dyscyplin grupowych. - Dla mnie temat jest o tyle trudny, że osobiście zdarzało mi się namawiać rodziców dziecka, aby posłać je na judo czy karate - mówi leszczyńska psycholog Mirosława Stachowicz-Wieczorek. - W moim wyobrażeniu, dzieci w ramach sztuk walki poznają ideę, zasady, uczą się jak wykorzystać swoje ciało. Nie wyobrażałam sobie, że pokaz sztuk walki może być bójką. Mimo, że sędzia odciągnął zawodnika, to szkoda, że młody człowiek nie ma wpojonej zasady przerwania walki. W sztukach walki najmniej istotne jest bicie się, istotą jest filozofia. To powinien być pokaz umiejętności, techniki... a nie bijatyka.
Zobacz film z walki
Komentarze
355 000 zł
sprzedaż, Leszno
585 081 zł
sprzedaż, Poznań
3 200 000 zł
sprzedaż, Kąkolewo