Futsal
Sporting Futsal Leszno bez awansu
Zremisowali z Celulozą
(Fot. Rafał Paszek)
Pierwsze spotkanie tych drużyn, rozegrane w Lesznie, również zakończyło się remisem (2:2). Do Kostrzyna Sporting Futsal pojechał w osłabieniu - bez Jakuba Przymusa, którego wykluczyła poważna kontuzja stopy. Zabrakło również kontuzjowanych Filipa Walczaka, Patryka Prybińskiego i nieobecnego z powodów osobistych bramkarza, Dominka Sadowskiego.
Pierwsza połowa meczu była bardzo wyrównana. Pierwsza bramka padła ze strony Celulozy. Leszczynianom udało się wyrównać i ta część spotkania zakończyła się wynikiem 2:2. W drugiej odsłonie bezbramkowa wymiana ciosów trwała do 38. minuty, kiedy to po strzale Łukasza Chmielewskiego Sporting Futsal wyszedł na prowadzenie. Zawodnik gospodarzy Adrian Kłodawski pokrzyżował szyki gości, strzelając trzecią bramkę.
W końcówce spotkania, w 39. minucie za szósty faul gospodarzy, sędzia podyktował przedłużony rzut karny, który wyśmienicie wykorzystał Jakub Molicki doprowadzając do wyniku 4:3 dla przyjezdnych. Ten wynik dawał leszczynianom awans w tabeli na siódmą pozycję.
Niestety gospodarze wycofali bramkarza i na 20 sekund przed końcem meczu Krzysztofowi Bednarkowi udało się strzelić czwartą bramkę i ustanowić wynik spotkania na 4:4. - Nie jest to dla nas dobry rezultat, bo daje nam ósme miejsce w tabeli. Do awansu zabrakło nam dosłownie jednego punktu - mówi prezes Sporting Futsal Leszno, Paweł Mrozkowiak. - Teren w Kostrzynie był jednak niezwykle trudny. W tym sezonie tylko lider z Obornik wygrał z Celulozą, a zremisowali piłkarze z Poznania.
W końcówce sędzia zdjął z boiska trenera gości, Grzegorz Posikatę. - Nie mamy większych uwag do pracy sędziów, choć lekko sprzyjali gospodarzom. Były jednak sytuacje kontrowersyjne. Trener został odesłany na trybuny za słowa "Panie sędzio nie gramy rękami". Myślę, że była to duża przesada, bo nie są to słowa, za które trener powinien zostać odesłany - komentuje Paweł Mrozkowiak.