Konne
Konne zmagania pod zamkiem
Powozili zręcznie i szybko
(Fot. Łukasz Witkowski)
Impreza Konie i Powozy gromadzi co roku pod zamkiem w Rokosowie sporą grupę miłośników koni. Kto wybrał się na sobotnie zawody po raz pierwszy, mógł się przekonać jak widowiskowym i pełnym emocji sportem są zmagania powożących.
Rywalizacja w Rokosowie ma wysoką rangę. – Wystartowało 38 zaprzęgów prezentujących bardzo wysoki poziom. Udział w naszej imprezie biorą reprezentanci kraju na mistrzostwach Europy i świata. Ci spoza kadry także są świetnie wyszkoleni. Pojawili się także goście z Niemiec – podkreśla Jarosław Szymoniak ze Związek Hodowców Koni Wielkopolskich, sędzia zawodów.
Zawody składały się z dwóch konkurencji. W pierwszej, czyli tzw. keglu uczestnicy musieli się wykazać zręcznością powożenia. W drugiej, tzw. maratonie o sukcesie decydowała szybkość, zręczność, precyzja i wytrzymałość powożących, luzaka i oczywiście koni. Mimo, że w imprezie startowało wielu doświadczonych zawodników, większość zgodnie podkreślała, iż w tym roku trasa przejazdu i przeszkody były wyjątkowo wymagające. – Najtrudniejsza jest przeszkoda wodna. Nie jest łatwo nauczyć konia wchodzenia do wody, niektóre po prostu się boją. Ogólnie jednak zawody bardzo fajne, ciekawa rywalizacja i wysoki poziom - podsumował jeden z czołowych powożących regionu, Marcin Jęśkowiak z Brenna.
Konkursy zręczności powożenia oraz maraton wyłoniły triumfatorów dziesiątej edycji zmagań pod rokosowskim zamkiem. W kategorii zaprzęgów jednokonnych zwyciężyli Emil Frankowski z Łukaszem Hałupką z Włoszakowic, których do wygranej powiózł koń Nerton. Druga lokata przypadła Dariuszowi Radule i Weronice Łabińskiej z Rogalinka, a trzecia Bartoszowi Kowalskiemu i Wiesławowi Górskiemu z Szymanowa.
Wśród zaprzęgów z parą koni najlepsi byli Dariusz Bajer i Damian Jakuboszczak z Pabianic przed Gracjanem Marachem i Krzysztofem Marachem oraz Łukaszem Hałupką i Emilem Frankowskim.
Zawody w powożeniu są bardzo emocjonujące, ale bywają również niebezpieczne. Na przeszkodzie wodnej groźny wypadek zaliczyła powożąca Patrycja Jurkiewicz z Drezdenka. Potrzebna była interwencja ratowników, zawodniczka została przetransportowana do szpitala. – Niestety to jest, sport, takie rzeczy się zdarzają. Wystarczy małą błąd, chwila zawahania i jest upadek. Właśnie dlatego impreza jest zabezpieczona przez sztab medyczny – dodał Jarosław Szymoniak.