Koszykówka
Takie mecze przechodzą do historii
Łukasz Grudniewski: Trudno w to uwierzyć
(Fot. Rafał Paszek)
Ostatnie tygodnie to trudny czas dla Jamalex Polonii Leszno. Drużyna w kilku spotkaniach radziła sobie bez kluczowych zawodników: Macieja Rostalskiego oraz najlepszego strzelca, Kamila Chanasa. Choć wydawało się to prawie niemożliwe, zespół nie przegrał w tym czasie żadnego spotkania.
Na niedzielny mecz z GKSem Tychy wrócił Chanas, ale problemy kadrowe się nie skończyły, bowiem w składzie zabrakło Jakuba Kobela, który podczas półfinału Mistrzostw Polski U20 doznał urazu oka. Zespół został więc z jednym nominalnym rozgrywającym, Nikodemem Sirijatowiczem. Limit nieszczęść w Jamalex Polonii nie był, jak się okazało wyczerpany, bo Sirijatowicz zagrał tylko kilkanaście minut, po czym opuścił parkiet z grymasem bólu na twarzy. W drużynie zostało sześciu zdrowych zawodników, którzy podjęli heroiczną walkę z silną ekipą ze Śląska. Obowiązki rozgrywającego przejął rekonwalescent Kamil Chanas i wywiązał się z tej roli znakomicie, o czym świadczy 10 asyst na jego koncie. Były reprezentant Polski zagrał zresztą pełne 40 minut.
Kibice w Trapezie przeżywali wyjątkowe emocje. W meczu było wszystko, co kochają fani koszykówki. Zmiany wyniku i prowadzenia oraz akcje, które mogłyby trafić do zestawu najlepszych zagrań sezonu czołowych lig. Rzut Adama Kaczmarzyka przez całe boisko w ostatniej sekundzie pierwszej połowy był jak z NBA.
Jamalex Polonia dokonała prawie niemożliwego, pokonała GKS 90:83. Trener tyskiej drużyny, Tomasz Jagiełka wiedział, że jego zespół nie wykorzystał szansy. - Nie wykazaliśmy się mądrością. Mieliśmy przewagę pod tablicami, prowadziliśmy siedmioma punktami, mieliśmy dużo większe możliwości rotacji składem od Polonii, ale nie wykorzystaliśmy tego. Przegraliśmy na własne życzenie - podsumował.
Po meczu leszczyńska publiczność zgotowała zwycięzcom owacje na stojąco, a trener Łukasz Grudniewski był pod wielkim wrażeniem gry swojego zespołu. - Trudno w to uwierzyć. Kończyliśmy mecz w sześciu, bez dwóch „jedynek”. Straciliśmy Nikodema, który pojechał na badania do szpitala. Doznał kontuzji achillesa i nie wiadomo jeszcze, jak poważny jest to uraz. Pokazaliśmy jak się gra, miło było patrzeć na ten zespół. Myślę, że kibice mogą być zadowoleni. Wiem, że gramy falami, ale mamy serce i charakter. Tychy naprawdę dysponują świetnym skład, a my ograliśmy ich właściwie jedną piątką – mówił tuż pod spotkaniu szkoleniowiec Jamalex Polonii.
W leszczyńskim zespole w niedzielny wieczór nie było słabych punktów. Problemy kadrowe wyzwoliły dodatkową motywację i koszykarze wspinali się na wyżyny umiejętności. Stanferd Sanny zaliczył jeden z lepszych meczów w sezonie. - Motywowało mnie wsparcie kibiców, doping. Czułem tę energię i cieszę się, że mogłem dołożyć trochę większą cegiełkę. Potrzebowaliśmy takiego wsparcia, to bardzo pomaga – mówił rzucający obrońca Jamalex Polonii Leszno.
Sanny nawiązał także do problemów kadrowych drużyny. - W poprzednim sezonie w styczniu i lutym też mieliśmy trudne momenty, to jakiś przeklęty czas dla nas. Mam nadzieję, że Kuba (Kobel), Nikodem (Sirijatowicz) i Maciej (Rostalski) szybko do nas wrócą, bo długo bez nich grać się nie da – zakończył.
Komentarze
549 000 zł
sprzedaż, Leszno
669 541 zł
sprzedaż, Poznań
650 zł / m-c
wynajem, Leszno