Kontuzja Marca Oscara Sannego sprawiła, że w Łowiczu trener Łukasz Grudniewski miał do dyspozycji tylko jednego rozgrywającego - Karola Kuttę. Choć zagrał nieźle, to osłabiona leszczyńska drużyna nie sprostała ostatniemu w tabeli Księżakowi. Goście prowadzili tylko przez chwilę, na początku meczu. Po akcji Szymona Milczyńskiego i „trójce” Adama Kaczmarzyka było 5:0 dla Jamalex Polonii. Potem warunki dyktowali koszykarze z Łowicza, którzy pierwszą kwartę zwyciężyli 24:18, notując przy tym niewiarygodną wręcz skuteczność na poziomie prawie 80 procent.  

Wskaźnik skuteczności łowickich koszykarzy także w drugiej ćwiartce pozostawał bardzo wysoki. Po 14 minutach rywalizacji miejscowy zespół wygrywał 36:22. Słynący z bardzo dobrej gry w obronnie leszczynianie, tym razem w tym elemencie nie zachwycali.  Wprawdzie zerwali się do walki i w 17 minucie, po trafieniu Mateusza Stawiaka ich strata zmalała do 5 punktów (43:38), ale przełomu w grze nie było. Łowiczanie przed przerwą powiększyli dystans i do szatni zeszli prowadząc 51:42.

Druga połowa nic nie zmieniła. Łowiczanie grali mądrze i wciąż wyjątkowo skutecznie. Aż trudno było uwierzyć, że rywalizuje ostatnia z czołową drużyną I ligi. Podopieczni Łukasza Grudniewskiego nie byli w stanie wybić gospodarzy z rytmu. W połowie trzeciej partii, po akcji Marcina Salamonika przewaga Księżaka wynosiła już 18 punktów (64:46), a pod koniec ostatniej kwarty zespoły dzieliło aż 20 „oczek” (92:72). Ostatecznie Stanferd Sanny ustał wynik spotkania na 80:97.

Księżak Syntex Łowicz – Jamalex Polonia Leszno 97:80, w kwartach (24:18, 27:24, 19:16, 27:22)
Punkty dla zespołu z Leszna rzucili: Kamil Chanas 20,Mateusz Stawiak 16, Adam Kaczmarzyk 13, Szymon Milczyński i Karol Kutta po 10, Stanferd Sanny 7, Radosław Trubacz i Adrian Morczek – Truskowski po 2. Dla Księżaka najwięcej Jan Grzeliński 25.