Koszykówka
Jerzy Pielech:
Zostawiam klub w dobrej kondycji
Zaskoczył pan wielu kibiców swoją decyzją. Czym była ona podyktowana?
Kończyła się moja kolejna 4 letnia kadencja. Z koszykówką społecznie związany jestem od 20 lat, przez ostatnie 17 lat prezesowałem klubowi. Na dzień dzisiejszy MKS Tęcza jest na plusie, nie mamy żadnych zaległości wobec zawodniczek, ZUS-u, trenera, Urzędu Skarbowego. Zostawiam zatem klub w dobrej kondycji. Czas dać szansę młodej generacji. Podczas walnego zebrania podziękowałem prezydentowi Leszna za współpracę, za dobre działania na rzecz koszykówki. Jestem przekonany, że nowy zarząd poprowadzi klub z bardzo pozytywnym skutkiem.
Czy zerwie pan wszelkie kontakty z żeńską koszykówką?
Na pewno nie, tym bardziej że moja wnuczka zaczęła grać w koszykówkę. Zaliczyła już nawet pierwsze mecze i moje związki z tym sportem nadal będą duże. Już wprawdzie nie w roli prezesa, ale sponsora i osoby wspierającej, jak najbardziej będę służył koszykówce.
Co dalej z leszczyńskim klubem? Czy podczas walnego zebrania zostały nakreślone jakieś kierunki działania?
To pytanie do nowego zarządu. Uważam, że mamy perspektywiczną młodzież i można myśleć o odbudowaniu koszykówki w Lesznie. Niemniej jednak, tęsknota za ekstraklasą oczywiście jest.
Kręci się łezka w oku? Był czas kiedy graliśmy przecież o czołowe lokaty w Polsce.
Chcę przypomnieć, że Tęcza nie spadła z ekstraklasy. Zespół został wycofany z powodów ekonomicznych. Według mnie przeżyć spadek, a wycofać klub z rozgrywek, to duża różnica. W koszykarskich annałach nie widniejemy jako spadkowicz . Prawda jest jednak taka, że nie gramy w ekstraklasie i zdaję sobie sprawę, że bardzo ciężko będzie powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Życzę tego jednak nowemu zarządowi.
Wspomina pan czasami dokonania klubu? Choćby walkę o brąz z AZS PWSZ Gorzów?
Kilka przyjemnych momentów na pewno było. Zwykle przecież udawało nam się awansować do czołowej „ósemki”, no może poza ostatnim sezonem, kiedy walczyliśmy o utrzymanie. Stało się tak z różnych przyczyn, a to brakowało sali, a to środki finansowe nie były wystarczające. Waleczność dziewczyn sprawiła jednak, że utrzymaliśmy się w ekstraklasie. Miało to też negatywny skutek, bo po wycofaniu musieliśmy zaczynać grę od II ligi, a gdybyśmy spadli, gralibyśmy w I lidze. Takie są czasami niuanse sportu.
Rozmawiał: Michał Konieczny