Lekkoatletyka
Anita Włodarczyk z biletem do Londynu
- To był mój pierwszy poważny start w roku olimpijskim, ale do Halle jechałam z przekonaniem, że nie będę miała problemu z uzyskaniem minimum wyznaczonego przez PZLA, jako przepustki gwarantującej start w Igrzyskach Olimpijskich - przyznała pochodząca z Rawicza, zawodniczka warszawskiej Skry.
Anita w sobotnich zawodach długo prowadziła, dopiero w ostatniej serii rzutów młot dosłownie dwa centymetry dalej posłała Chinka Zhang Wenxiu. Wynik naszej reprezentantki 74,88 m ze sporym zapasem pobił wyznaczone minimum olimpijskie.
Dla Włodarczyk będą to drugie w karierze Igrzyska Olimpijskie. - Ten mój pierwszy start dał mi sporo doświadczenia. Taka impreza to coś zupełnie innego, niż rywalizacja w zawodach mistrzowskich rangi światowej lub europejskiej - mówi rawiczanka, która już w najbliższy czwartek wystartuje w kolejnym mityngu zaplanowanym w czeskiej Ostrawie.
- Liczę, że w Londynie nie będą jedyną przedstawicielką naszego regionu. Wiem, że jeszcze są sportowcy z olimpijskimi szansami. Szkoda tylko, że nie awansowali piłkarze ręczni, bo w Londynie mielibyśmy jeszcze braci Jureckich - dodaje reprezentantka Polski. (z,
foto internet)
Komentarze