Lekkoatletyka
Rekordzistka świata bez przynależności klubowej
W większości dyscyplin sportu istnieje zasada, że podczas przenosin zawodnika do innego klubu, jego macierzysty zespół otrzymuje ekwiwalent za wyszkolenie. W piłce nożnej są to ogromne sumy, tym bardziej jeśli zawodnik przenosi do znacznie wyżej notowanej drużyny. Reguła ta obowiązuje także lekkiej atletyce, a zasady takich przenosin reguluje nawet Polski Związek Lekkiej Atletyki.
Najwybitniejsza obecnie polska lekkoatletka, wychowanka rawickiego Kadeta, Anita Włodarczyk mistrzowską formę szlifuje pod okiem trenera kadry rzutu młotem PZLA, Krzysztofa Kaliszewskiego. Swego czasu, jak donosiły ogólnopolskie media sportowe zaproponował on, by jego podopieczna została zawodniczką warszawskiej Skry i mogła ćwiczyć w Warszawskim Ośrodku Rzutu Młotem im. Kamili Skolimowskiej. Aby tak się jednak stało, Skra musiałaby zapłacić dotychczasowemu klubowi Anity, Kadetowi ekwiwalent. – Anita zwróciła się do nas z takim oficjalnym pismem i podjęliśmy negocjacje z trenerem Kaliszewskim. Zgodnie z regulaminem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki został zaproponowany 60 dniowy termin na podjęcie decyzji. Za zawodniczkę klasy mistrzowskiej, międzynarodowej, według tego, co mówi regulamin, mogliśmy zażądać maksymalnie 20 tysięcy złotych i tyle chcieliśmy. To chyba nie jest wygórowana suma za mistrzynię i rekordzistkę świata. Niestety nie dogadaliśmy się. Skra zaproponowała 5 tysięcy złotych. To absolutnie śmieszne pieniądze, nie przystaliśmy na tę propozycję – wyjaśnia Bogusław Jusiak, trener i członek zarządu Kadeta.
Brak porozumienia skutkuje tym, że mistrzyni i rekordzistka świata została zawieszona w prawach członka rawickiego Kadet i pozostaje bez przynależności klubowej. Taki stan będzie miał miejsce do stycznia przyszłego roku, kiedy ponownie rozstrzygana będzie sprawa przynależności klubowej Anity. W tym czasie najlepsza miotaczka świata może startować w mityngach, zabraknie jej jednak w lekkoatletycznych Mistrzostwach Polski – to efekt wspomnianego zawieszenia.
- Przyznam szczerze, że cała ta sytuacja jest dla mnie trochę niezrozumiała. Z naszych informacji wynika, że w Rawiczu Anita dostawałaby lepsze pieniądze niż zaoferowano jej w Warszawie, widocznie były jakiś inne względy, o których nie wiemy – dodaje Bogusław Jusiak.
Trener Kaliszewski w wywiadach podkreślał, że w warszawskiej Skrze Anita ma lepsze warunki treningowe. Ten argument jednak przedstawiciela Kadeta nie przekonuje. – Warunki na pewno nie są lepsze, od tych którymi dysponujemy ostatnio w Rawiczu. Poza tym, Anita przecież 300 dni w roku spędza na obozach. Przyznam, że o mało mnie nie trafił szlag, gdy przeczytałem w Przeglądzie Sportowym, że „rekordzistka świata jest uwięziona w Rawiczu” – mówi Jusiak.
Członek zarządu Kadeta zaznacza, że sprawa przejścia Anity Włodarczyk raczej nie popsuła dobrych relacji między zawodniczką a jej macierzystym klubem. – Ona się zbytnio nie interesowała, jak potoczą się losy tych negocjacji, wszystkim zajmował się trener Kaliszewski – wyjaśnia Bogusław Jusiak.
Za rok Kadet będzie musiał zezwolić na przejście Anicie do innego klubu, wówczas otrzyma najniższą przewidzianą w przepisach PZLA kwotę za wyszkolenie, czyli 5 tysięcy złotych. – Tego argumentu w negocjacjach używał zresztą trener Kaliszewski, mówiąc, że za rok Kadet i tak dostanie mniej, ale my mamy swój honor – podkreśla trener Jusiak. (mah)
Komentarze
15 600 zł
Renault Scenic, Rydzyna
5 400 zł
Ford Mondeo, Leszno
1 zł
Audi A5, Leszno
549 000 zł
sprzedaż, Leszno
74 900 zł
sprzedaż, Długie Stare
669 541 zł
sprzedaż, Poznań