Lekkoatletyka
Odebrał złoto po 10 latach
12.10.2009
Rawicz. Pochodzący z Rawicza biegacz Robert Maćkowiak odebrał w sobotę złoty medal Mistrzostw Świata w lekkiej atletyce za sztafetę 4x 400 metrów. Dostał go po… dziesięciu latach. Dopiero w ubiegłym roku jeden z Amerykanów, którzy wygrali z Polakami w Sewilli w 1999 roku przyznał się do dopingu. Skutkiem tego była dyskwalifikacja teamu USA. Sam Maćkowiak sprawiedliwość po latach przyjmuje bez większej radości.
Na lekkoatletycznych Mistrzostwach Świata w Sewilli w 1999 roku polska sztafeta 4 x 400 metrów: Jacek Bocian, Robert Maćkowiak, Piotr Haczek i Tomasz Czubak zdobyła srebrny medal. Przegrali z Amerykanami. W ubiegłym roku Antonio Pettigrew, członek teamu USA przyznał się jednak, że był na dopingu. Od samego początku krążyły takie plotki – powiedział Radiu Elka Robert Maćkowiak – jednak nikt tego nie udowodnił. Po przyznaniu się Pettigrew Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki IAAF anulowała wszystkie medale amerykańskiej sztafety z lat 1997-2001, w związku z tym także medal z Sewilli. W sobotę złoty krążek wręczył Polakom prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
W głosie Roberta Maćkowiaka próżno szukać tonów radości. Nikt nam nie zwróci braku najwyższego stopnia podium i Mazurka Dąbrowskiego – mówi – przykro wiedzieć, że przegraliśmy na skutek oszustwa. Lekkoatleta z Rawicza myśli też, że gdyby nie srebro kariery zawodników potoczyłyby się inaczej. Sam o swoim życiu nie chce mówić – zapowiada tylko, że w przyszłym roku wraca na stałe do Polski i zajmie się trenowaniem.
Satysfakcja byłaby większa, gdyby polski zespół otrzymał też premie za złote medale. Z tym jednak nie będzie łatwo – IAAF chce, by pieniądze najpierw oddali Amerykanie. Ci nie oddali jednak nawet oryginalnych krążków – nota bene z prawdziwego złota – Maćkowiak i koledzy dostali tylko symboliczne medale. (jad tekst/foto eurosport)
W głosie Roberta Maćkowiaka próżno szukać tonów radości. Nikt nam nie zwróci braku najwyższego stopnia podium i Mazurka Dąbrowskiego – mówi – przykro wiedzieć, że przegraliśmy na skutek oszustwa. Lekkoatleta z Rawicza myśli też, że gdyby nie srebro kariery zawodników potoczyłyby się inaczej. Sam o swoim życiu nie chce mówić – zapowiada tylko, że w przyszłym roku wraca na stałe do Polski i zajmie się trenowaniem.
Satysfakcja byłaby większa, gdyby polski zespół otrzymał też premie za złote medale. Z tym jednak nie będzie łatwo – IAAF chce, by pieniądze najpierw oddali Amerykanie. Ci nie oddali jednak nawet oryginalnych krążków – nota bene z prawdziwego złota – Maćkowiak i koledzy dostali tylko symboliczne medale. (jad tekst/foto eurosport)
Komentarze
74 900 zł
sprzedaż, Długie Stare
767 620 zł
sprzedaż, Poznań
650 zł / m-c
wynajem, Leszno