Motoryzacja: Samochody
Pechowa niedziela Giermaziaka
Dziewiąty i czternasty
Po tym, jak przed miesiącem na Węgrzech Kuba wrócił do walki o czołowe pozycje wydawało się, że ekipa Verva Racing znalazła już przyczyny słabszej postawy z pierwszej części sezonu i kierowca z Godurowa zacznie odrabiać straty. Dziewiąty rezultat w kwalifikacjach pokazał jednak, że porsche Giermaziaka nie jest wciąż tak szybkie, jak auta rywali. W sobotnim wyścigu Kuba pojechał spokojnie, nie popełnił błędów, nie uczestniczył w żadnym z wielu incydentów i metę minął na tej pozycji, z której startował, czyli dziewiątej.
W niedzielę do ósmego okrążenia wszystko wyglądało podobnie. Choć na położonym u stóp Ardenów obiekcie znowu dochodziło do wielu niebezpiecznych sytuacji, Kubie udawało się unikać kolizji. Po jednej z kraks awansował nawet na siódme miejsce, ale nie cieszył się nim długo. W samochód Polaka uderzył Australijczyk Sam Power i oznaczało się to właściwie dla Giermaziaka koniec marzeń o dobrej lokacie. Wychowanek Automobilklubu Leszczyńskiego ostatecznie zajął czternastą pozycję i w „generalce” spadł na siódme miejsce. - Nie ma co ukrywać, że osiągałem już lepsze wyniki. Gdy startuje się w środku stawki to incydenty są nieuniknione. Tak też było dzisiaj. Sam trochę zbyt optymistycznie podszedł do pierwszego zakrętu pod koniec wyścigu i mnie uderzył. To właściwie pogrzebało jakiekolwiek szanse na walkę. Teraz zmierzamy na Monzę i mamy nadzieję, że tam będzie lepiej. To bardzo specyficzny tor, więc ustawienia ponownie będą niezwykle istotne. Będziemy pracować z całych sił, by osiągnąć tam lepszy wynik – podsumował kierowca z Godurowa pod Gostyniem.
Wyścigi na włoskim torze Monza odbędą się już w pierwszy weekend września.