Kwalifikacje na Hungaroring nie były zatem dla Giermaziaka tak udane jak w Niemczech, gdzie wywalczył pole position. Wyścig na Węgrzech premiował jednak zawodników, którzy potrafią sobie dobrze radzić na mokrej od deszczu nawierzchni. Kuba pokazał, że robi to świetnie. Już po stracie awansował o jedną pozycję, a później jechał bardzo konsekwentnie i niemal bezbłędnie. Błędy popełniali natomiast rywale byłego reprezentanta Automobilklubu Leszczyńskiego, co zresztą Giermaziak natychmiast wykorzystywał. Minął mającego problemy z utrzymaniem się na torze, ubiegłorocznego mistrza Porsche Supercup, Rene Rasta, później uporał się Seanem Edwardem, a na piątym okrążeniu, po błędzie prowadzącego Kevina Estre objął pozycję lidera wyścigu.

Kolejne okrążenia Kuba, który jest najmłodszym kierowcą w stawce Porsche Supercup, pokonywał jak rutyniarz. Zwiększał przewagę i wpadł na metę jako pierwszy. - Wciąż trudno mi uwierzyć, że właśnie wygraliśmy nasz pierwszy wyścig w Porsche Supercup. To zasługa całego naszego zespołu i ciężkiej pracy. Samochód był naprawdę wspaniale ustawiony i pomimo małych problemów w kwalifikacjach wiedzieliśmy, że jeśli spadnie deszcz, to możemy powalczyć o podium. Starałem się jechać bezbłędnie i równym rytmem. Widziałem, że rywale popełniali błędy, a ja trzymałem auto na torze i udało się dowieźć do końca to pierwsze miejsce. To był nasz dzień!- powiedział triumfator.

Po zwycięstwie w Budapeszcie 20-latek z Godurowa awansował na czwartą lokatę w klasyfikacji generalnej Porsche Supercup. Partner Kuby z Verva Racing, Stefan Rasina zajął na Hungaroringu siódme miejsce.

Kolejny wyścig o punkty za kierownicą porsche czeka Giermazika i Rasinę dopiero w ostatni weekend sierpnia. Wcześniej, bo już za niepełna tydzień Kuba znowu zawita na Nürburgring, tym razem jednak usiądzie w bolidzie F3. (źródło: biuro Verva Racing)


Zobacz to na elka.tv