Motoryzacja: Samochody
Giermaziak jechał po zwycięstwo
Dramat na ostatnim okrążeniu
(Fot. www.vervaracingteam.pl)
To miał być kolejny bardzo udany dla Kuby Giermaziaka weekend w Belgii. 23-latek z Godurowa był na dobrej drodze, by powtórzyć sukces z 2011 roku i ponownie zwyciężyć na torze Spa. W sobotę wygrał kwalifikacje, a w niedzielnym wyścigu najpierw świetnie wystartował, a potem powiększał przewagę nad rywalami. Jechał kapitalnie, notując rekordowe czasy przejazdów. Gdy wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać mu pierwszego zwycięstwa w sezonie, dopadł go pech. Zawiódł sprzęt i to na ostatnim okrążeniu. Po awarii skrzyni biegów porsche 911 Giermaziaka zaczęło zwalniać, a kolejni kierowcy mijali Polaka. Ostatecznie Kuba dojechał do mety na jedenastej pozycji.
- Aż do ostatniego okrążenia był to znakomity wyścig w naszym wykonaniu. Wszystko było pod kontrolą. Byliśmy zdecydowanie najszybsi i zwycięstwo było w zasadzie w naszych rękach.„Aż do ostatniego okrążenia był to znakomity wyścig w naszym wykonaniu. Wszystko było pod kontrolą.”
Pecha miał także drugi zawodnik Verva Racing Team, Patryk Szczerbiński. W jego porsche nawaliła chłodnica i młody kierowca musiał zakończyć wyścig.
Wygrał Austriak Klaus Bachler z polskiego zespołu Forch Racing, drugi był Brytyjczyk Sean Edwards, a trzeci Duńczyk Michael Christensen. Liderem cyklu Porsche Supercup pozostaje Sean Edwards, a Kuba Giermaziak zajmuje piątą lokatę. Do zakończenia rywalizacji w Porsche Supercup zostały jeszcze dwa wyścigi. Najbliższy odbędzie się już za dwa tygodnie na włoskim torze Monza.
Komentarze