Narty: Leszno
Najlepsi narciarze
Ścigają się jak zawodowcy
(Fot. Arek Wojciechowski)
Historia lubi się powtarzać. Trzy lata temu w Zieleńcu w takim samym składzie stanęliście na najwyższym stopniu podium, w najważniejszej kategorii, czyli open.
Przemek Klabiński: Tak, właśnie przypomniałem koleżance, że wtedy też było takie piękne słońce. To chyba jest tak, że jak Zuzanna wygrywa, to mnie się też udaje.
Zuzanna Wilk: Tak się umówiliśmy (śmiech)
Pamiętacie, jakie uzyskaliście czasy?
P.K., Z.W.: Miałem 25,33, a ja 27,30, ale nie jestem pewna.
Startujecie co roku, zawsze z sukcesami kończycie zawody?
P.K.: Tak, chociaż nie zawsze tak dobrze, jak dziś. W zeszłym roku w open nie wygraliśmy.
My zawsze parami. Tak to jest w narciarstwie, że raz się uda wszystko wygrać, innym razem nie. To zależy od dnia, od trasy, od dyspozycji i od tej chwili.
Od jak dawna jeździcie na nartach?
Z.W.: Od trzeciego roku życia, to będzie już 17 lat.
P.K.: Zacząłem jeździć, jak miałem 6 lat. Zapominam ile to już lat. Bardzo lubię jeździć na nartach, uprawiamy ten sport rodzinnie. Właściwie to moje dzieci: Ania, Tomek i Mateusz już mnie gonią. Staramy się wykorzystać każdą chwilę na narty, poświęcamy na to od 20 do 30 dni w sezonie.
Trenowaliście przed zawodami? Przemek, ty mówiłeś, że interesuje cię tylko złoto.
P.K.: Oglądałem olimpiadę i widziałem, że zawodnicy albo wypadali z trasy, albo wygrywali, dlatego tak powiedziałem. Treningu nie było, bo trasa jest zamknięta. Nie ma jak jej sprawdzić. Można jedynie podpatrzeć gdzie inni mają problemy. Trzeba spojrzeć na bramki, popatrzeć, na której jest trudniej, na której łatwiej, na której przyspieszyć, a na której się wyłożyć. Trasa nie była łatwa, ale dobrze ją odczytałem.
Z.W.: Rano obserwowałam z zazdrością panią Anię Orzełek. W zeszłym roku wygrała i pomyślałam, że nie mam szans na złoto, ale udało się.
Fajne pożegnanie z zimą, w tym roku niestety nie była łaskawa dla narciarzy. Ale dzisiaj warunki, jak na tę wiosenną pogodę, są chyba całkiem niezłe...
P.K.: Rzeczywiście wiosnę już widać wkoło, ale trasa wcale nie była wiosenna. Była bardzo zmrożona, zlodowaciała. Stok był zacieniony. Większość zawodników nastawiała się, że trasa będzie miękka i łatwa, a było inaczej. Kto nie miał dobrze naostrzonych i nasmarowanych nart, to nic nie zrobił.
Na koniec jeszcze poproszę was o dwa słowa dla tych, którzy się jeszcze nie przekonali do narciarstwa.
P.K.: To sport dla każdego. Można starać się uprawiać go wyczynowo, bawić się, albo podróżować na nartach po górach. A najfajniejsze jest to, że jest to rodzinny sport. Możemy razem wyjechać i wspaniale spędzić czas. Wszystkich namawiam do uprawiania narciarstwa.
Komentarze