Piłka Nożna
Lech triumfuje w Lesznie
Zabrakło czerwonej kartki?

(Fot. Rafał Paszek)
W 24 minucie sobotniego meczu Polonia objęła prowadzenie po strzale Patryka Kowalskiego. Gospodarze utrzymali korzystny wynik do końca pierwszej połowy. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej odsłony meczu goście doprowadzili do wyrównania. W 75 minucie Lech zdobył kolejną bramkę. - Sukcesu nie ma, bo gra się 90 minut, a myślę, że moi zawodnicy uwierzyli, że mecz jest wygrany już w pierwszej połowie - mówi Leszek Partyński, trener Polonii 1912 Leszno. - Na drugą część gry nasi piłkarze wyszli tak jakby prowadzili dwoma lub trzema bramkami. Od początku drugiej połowy pojawiły się u nas błędy w wyprowadzaniu piłki ze środka pola gry. Cofnęliśmy się przez to i popełnialiśmy błędy w kryciu. Właśnie przez to padła wyrównująca bramka. O drugiej bramce, którą straciliśmy nie chciałbym się nawet wypowiadać. To co zrobił mój dwumetrowy bramkarz cofając się plecami do siatki, przy piłce, która skozłowała na piątym metrze jest karygodne. Tak z pewnością nie powinien zachować się zawodnik grający w seniorach w trzeciej lidze. Wiemy jednak, że bramki padają po błędach. My mieliśmy w końcówce spotkania kilka akcji, które mogły się zakończyć strzeleniem gola.
Trener Lecha przyznaje, że jego piłkarze bardzo słabo zagrali w pierwszej połowie meczu, ale mimo to zasłużyli na wygraną z Polonią. - W drugiej połowie otworzyliśmy się. Nie mieliśmy innego wyjścia, bo przegrywaliśmy - mówi Patryk Kniat. - Przez to wytworzyło się kilka sytuacji pod bramką gospodarzy i naszą. Na pewno animuszu dodało nam strzelenie wyrównującej bramki. Patrząc z perspektywy całego spotkania wydaje mi się, że wygraliśmy w Lesznie zasłużenie - dodaje.
Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w końcówce pierwszej części meczu. Emil Szczupakowski z Lecha odpowiedział zawodnikowi gospodarzy faulem na faul. Zdaniem trenerów obu drużyn zawodnik Lecha zasłużył w tej sytuacji na czerwoną kartkę. Skończyło się jednak na tym, że obaj zawodnicy obejrzeli żółte kartoniki. - Myślę, że ktoś tutaj nie stanął na wysokości zadania - ocenia Leszek Partyński. - W pierwszej połowie piłkarz Lecha sam wymierzył po faulu sprawiedliwość naszemu piłkarzowi. Sędzia ukarał żółtą kartką zarówno mojego zawodnika jak i zawodnika gości, któremu najwyraźniej pomyliły się dyscypliny sportu. Można powiedzieć, że sędzia zrobił ukłon w kierunku Lecha, bo gdybyśmy grali w przewadze liczebnej mielibyśmy więcej miejsca do grania.
Szkoleniowec gości podziela opinię trenera Polonii. - Decyzja, która zapadła po tej sytuacji była dla nas korzystna. Spodziewałem się czerwonej kartki dla naszego zawodnika - mówi Patryk Kniat. - Nie chcę oceniać czy decyzja sędziego była słuszna. Ja zareagowałem w przerwie zdejmując tego zawodnika z boiska. Myślę, że nie obejdzie się bez kary dyscyplinarnej - dodaje.