Piłka Nożna
Wyjątkowy mecz w Wąsoszu
Gwiazdy TV zagrały z Oldboyami

(Fot. Łukasz Witkowski)
Chętnych do zobaczenia na piłkarskim boisku artystów znanych z seriali, filmów oraz scen kabaretowych było naprawdę wielu. Bracia Rafał i Marcin Mroczkowie, Przemek Cypryański, Jarek Jakimowicz, Tomasz Jachimek, Tomasz Kalczyński i Tomasz Bednarek zjawili się w Wąsoszu, by zagrać towarzyski pojedynek z Oldboyami Orli Wąsosz. Mecz był jedną z atrakcji odbywającego się w Wąsoszu Festiwalu Kultury Ludowej. Kto śledził widowisko uważnie, ten wie, że w regulaminowym czasie gospodarze wygrali z Gwiazdami 4:3. By jednak nieco przedłużyć i uatrakcyjnić widowisko zarządzono dodatkową serię rzutów karnych, która zakończył się remisem. Organizatorzy próbowali nawet kurtuazyjnie jako ostateczne rozstrzygnięcie przyjąć właśnie wynik serii rzutów karnych, ale aktorzy pogodzili się z porażką. – Myślę, że 3:4 to niezły wynik, biorąc pod uwagę, że graliśmy z przeciwnikiem, który naprawdę ma pojęcie o piłce nożnej. Mecz stał na wysokim poziomie, a do tego dopisała publiczność. Uwielbiamy jeździć i grać w piłkę, a jak jest fajny doping, to sprawia nam to jeszcze większą frajdę – podkreślał Marcin Mroczek.
Pod wrażeniem wąsoskiej publiczności był również Jarek Jakimowicz. – Przyszło wyjątkowo dużo ludzi, myślę że chyba ze 2 tysiące. W wakacje gramy w różnych miejscach niemal co tydzień i mamy porównanie. Jesteśmy trochę takim cyrkiem objazdowym, ale jak są ludzie, to naprawdę robimy to z wielką przyjemnością. Gramy z miłości do piłki, z chęci poruszania się, ale cieszymy się również, że możemy pojawić się mniejszych miejscowościach, w których ludzie rzadko mogą spotkać osoby znane z ekranów telewizyjnych i sprawić im trochę radości. To jest przede wszystkim zabawa, ale jesteśmy facetami, lubimy rywalizować i chcemy wygrywać, dlatego mecze często są zacięte, tak jak dzisiejszy – stwierdził.
Z charakterystycznym dla siebie dystansem i humorem swój udział w rywalizacji na boisku w Wąsoszu ocenił Tomasz Jachimek. – Jesteśmy amatorami, którzy od czasu do czasu sobie „pykają” w piłę, bo trudno to nazwać grą. Gdybyśmy przegrali 2:7, to też nie moglibyśmy mieć pretensji. W pewnym wieku nie chodzi o wyniki sportowe, a o wyniki lekarskie. Bawimy się po prostu – przyznał znany artysta kabaretowy i były piłkarz drużyn juniorskich Bałtyku Gdynia.
Ponieważ mecz odbywał się w porze rozgrywania pojedynku 1/8 finału Mistrzostw Świata pomiędzy Holandią i Meksykiem, nie mogło zabraknąć mundialowych odniesień. – Cały czas sprawdzamy informacje z Brazylii w naszych laptopach i komórkach. Jak tak człowiek ogląda ten mundial, to mu się wydaje to takie proste, ale jak wyjdzie na boisko, to po 3 minutach uznaje, że jednak jest trudne, a po 13 dochodzi do wniosku, że się kompromituje i pozostaje mu tylko robić dobrą minę do złej gry – dodał kibicujący w Mistrzostwach Belgom, Jachimek.
Drużynę artystów w konfrontacji z Oldboyami wsparli pracownicy Urzędu Gminy w Wąsoszu z burmistrzem Zbigniewem Stuczykiem na czele. Włodarz zresztą nie jest futbolowym nowicjuszem. – Dziś grałem z nr 2, czyli takim samym, jak pod koniec kariery w Orli Wąsosz, gdy operowałem na prawej obronie. Wcześniej grałem z 6. Przegraliśmy, ale stawiliśmy Oldboyom czoła. Jestem pod wrażeniem atmosfery i kibiców. Nie sądziłem, że przyjedzie aż tyle ludzi – skomentował burmistrz.
Pojedynek toczył się zgodnie z zasadni fair play, udało się uniknąć ostrych starć i kontuzji. Piłkarze drużyny Oldboyów szczególnie uważali, by żaden z popularnych aktorów nie ucierpiał. - Jestem trochę fanem M Jak Miłość i nie mogło być mowy o faulowaniu, któregoś z aktorów tego serialu – żartował Łukasz Matuszewski z Orli. Piłkarz drużyny Oldboyów nie miał też wątpliwości, że mecz był udanym widowiskiem. – Co roku powinny się takie odbywać, polecam innym gminom, by zapraszały do siebie znane postaci. Świetnie bawią się zarówno ludzie na trybunach, jak i chyba sami artyści – dodał.
Eryk Aleksandrowicz dyrektor Zespołu Placówek Kultury przyznał, że zaproszenie aktorów do Wąsosza nie było szczególnie trudne. – Nikt nam nie odmówił, za co bardzo dziękujemy – zakończył.