Do pierwszej w tym sezonie konfrontacji zespołów z Leszna i Kościana miało według kalendarza rozgrywek dojść w Lesznie, ale z powodu remontu stadionu lekkoatletycznego, zespoły spotkały się nad Obrą. Goście jednak od pierwszego gwizdka czuli się na obiekcie imienia Henryka Tomkiewicza jak w domu. Grali odważnie i przeważali. W 24 minucie w pole karne Obry wbiegł Łukasz Glapiak, minął obrońcę i został nieprzepisowo zatrzymany. Sędzia Michał Szmytkę nie miał wątpliwości, wskazał na jedenasty metr. Rzut karny na gola pewnym strzałem zamienił Bogumił Ceglarek. Już 2 minuty później Polonia prowadziła 2:0. Znowu w jednej z głównych roli wystąpił Łukasz Glapiak, zagrał do Kamila Pawlickiego, a ten nie zmarnował okazji.

Na odpowiedź miejscowych nie trzeba było długo czekać. W 31 minucie kontaktowego gola zdobył Tomasz Marcinkowski. Obra grała ambitnie, ale gdyby Poloniści wykorzystali choć połowę stworzonych okazji, pewnie zespół Krzysztofa Knychały nie byłby w stanie odrobić strat. Dość powiedzieć, że Michał Płocharczyk dwukrotnie znajdował się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, a okazja Artur Krawczyka także powinna przynieść Polonii gola. Niewykorzystane sytuacji się mszczą – mówi jedno z piłkarskich porzekadeł i tak też było w Kościanie. W 80 minucie sędzia podyktował rzut wolny w odległości około 20 metrów od bramki Dariusza Szczerbala. W zamieszkaniu piłka trafiła pod nogi Tomasza Marcinkowskiego, a ten nie zwykł marnować takich sytuacji. Obra doprowadziła do remisu i w końcówce rzuciła się do walki o pełną pulę. Ostatnie minuty były emocjonujące, ale wynik nie uległ już zmianie.

- Czujemy niedosyt, bo zmierzyliśmy się dobrą drużyną i byliśmy lepsi. Szczególnie w pierwszej połowie stworzyliśmy sobie znacznie więcej sytuacji. Przyjmujemy jednak ten wynik i walczymy dalej – podsumował trener Polonii, Waldemar Jędrusiak.

Obra Kościan – Polonia 1912 Leszno 2:2
Bramki:
24’ Bogumił Ceglarek k. (0:1)
26’ Kamil Pawlicki (0:2)
31’ Tomasz Marcinkowski (1:2)
80’ Tomasz Marcinkowski (2:2)