Piłka Nożna
Punkt uciekł w końcówce
Piłkarze Polonii wrócili do gry o ligowe punkty, po dwóch tygodniach przerwy. W poprzedniej kolejce zainkasowali 3 „oczka” za zwycięstwo walkowerem z Chemikiem Bydgoszcz, a w 23 serii spotkań wybrali się do Konina na mecz z wyżej notowanym Górnikiem, który jednak w ostatnich tygodniach prezentuje niestabilną formę. Porażka podopiecznych Jerzego Banaszaka w poprzedniej kolejce z jedną najsłabszych ekip III ligi, Victorią Koronowa 0:2 została odebrana w Koninie, jako upokarzająca klęska.
Pojedynek rozpoczął się z 15 minutowym opóźnieniem, bo autokar wiozący leszczyńskich piłkarzy odmówił na trasie posłuszeństwa. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na postawę Polonii. To podopieczni Aleksieja Tiereszczenki dyktowali od pierwszych minut warunki na boisku w Koninie. Często zapuszczali się pod bramkę Arkadiusza Kmieczyńskiego, choć trzeba przyznać, że klarowanych sytuacji do strzelenia gola nie stwarzali. Najlepszą okazję w 19 minucie miał Vladislavs Pavlucenko, ale piłka po jego strzale nie zatrzepotała w siatce.
Niewiele brakowało, a Kmieczyńskiego pokonałaby jego klubowy kolega z formacji obrony, który tak niefortunnie wybijał piłkę, że o mało co nie wpadła do bramki.
O poczynaniach ofensywnych gospodarzy niewiele można powiedzieć. Grali niemrawo i sprawiali wrażenie, jakby nie potrafili się otrząsnąć po przegranej w Koronowie. Trener Banaszak miał jeszcze jedno zmartwienie. Już w pierwszej połowie musiał zdjąć z boiska dwóch kontuzjowanych zawodników: Mateusza Augustyniaka i Macieja Adamczewskiego.
Druga odsłona wyglądała podobnie. Poloniści, którzy bardziej od Górnika potrzebują punktów atakowali, aktywny był rozpoczynający większość zrywów leszczynian Maciej Tomkowiak, ale niewiele z tych ataków wynikało. W 67 minucie zza pola karnego mocno na bramkę Górnika huknął Przemysław Kowalski, strzelił celnie, ale Arkadiusz Kmieczyński był na posterunku. Trener Banaszak mógł mieć powody do zmartwień, bo jego podopieczni grali słabo, a na domiar złego w drugiej połowie boisko z powodu kontuzji opuścili dwaj następni piłkarze: Adam Kosmala i Krystian Robak.
Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, koninianie przeprowadzili jedną z nielicznych tego popołudnia akcji ofensywnych. W 83 minucie Krystian Sobieraj urwał się leszczyńskim obrońcom, wpadł w pole karne i został sfaulowany. Sędzia Łukasz Araszkiewicz wskazał na kredę, a rzut karny na bramkę dla Górnika zamienił Bartosz Modelski.
Poloniści próbowali wykorzystać ostatnie minuty meczu na zmianę niekorzystnego rezultatu, ale musieli ostatecznie przełknąć gorycz porażki. Marząc o otrzymaniu w III lidze, podopieczni Aleksieja Tiereszczenki powinni się postarać o 3 punkty w zaplanowanym na 1 maja w Lesznie spotkaniu z Wdą Świecie. (mah)
Komentarze
339 000 zł
sprzedaż, Leszno
182 000 zł
sprzedaż, Karolewko
399 000 zł
sprzedaż, Leszno