Piłka Nożna
Punkt na święta
Po kilku słabych występach i dotkliwych porażkach przed własną publicznością Polonia wybrała się do zajmującej pozycję tuż nad strefą spadkową Pakości. Jako, że leszczynianie potrafią grać na wyjazdach dużo lepiej niż przy Strzeleckiej liczono, że mecz z Notecianką może być odpowiednim momentem na przełamanie.
Spotkanie jednak nie należało do porywających widowisk. Termin jego rozgrywania, wielkosobotnie popołudnie, sprawił, że toczyło się raczej w świątecznej atmosferze. Trzeba jednak przyznać, że to Poloniści sprawiali lepsze wrażenie i jako pierwsi zdobyli bramkę. W 26 minucie na listę strzelców wpisał się prezentujący wiosną równą, wysoką formę Adrian Bergier. Tuż przed przerwą pomocnik Polonii miał wyśmienitą okazję, by wyprowadzić swój zespól na dwubramkowe prowadzenie, ale bramkarz Notecianki instynktownie wybił nogami piłkę. - Adrian zrobił wszystko, co powinien i nie można mieć do niego pretensji. Doświadczony bramkarz wyczekał do ostatniej chwili i dopisało mu szczęście – stwierdził trener Polonii Jerzy Radojewski.
W drugiej połowie nadal widoczna była lekka przewaga gości, którzy konstruowali bardziej przemyślane akcje, choć nie przekładało się to na klarowne sytuacje bramkowe. Gospodarze też ich nie mieli, ale mimo to potrafili strzelić gola. W 54 minucie Patryk Kurowski wykorzystał błąd leszczynian w środku pola, strzelił precyzyjnie z 25 merów, tuż przy słupku i było 1:1. – Poza tą sytuacją, po której padła bramka przeciwnik nie przeprowadził żadnej groźnej akcji. Notecianka opierała swoją grę na stałych fragmentach i właściwie tylko na nie liczyła – dodał trener Radojewski.
Polonia do końca próbowała walczyć o komplet punktów. W samej końcówce przeprowadziła akcję, która zakończyła się zagraniem ręką w polu karnym, ale sędzia zupełnie zignorował fakt, że piłkarz Notecianki zatrzymał w niedozwolony sposób piłkę zmierzającą do bramki. – Rozumiem, że jeden sędzia mógł tego nie widzieć, ale że nie widziało aż trzech arbitrów, to już jest dziwne – mówi Radojewski.
Spotkanie zakończyło się podziałem punktów i leszczynianie wracają do domu z uczuciem sporego niedosytu. – Mecz był do wygrania, na pewno bardziej, niż ten który czeka nas w następnej kolejce z Lechem Rypin – zakończył trener Polonii. (mah)
Komentarze