Piłka Nożna
Kolejny wyjazdowy remis Polonii
Polonia jechała do położonego od Bydgoszczą Solca Kujawskiego z dużymi nadziejami. Nie mogło być inaczej. Za ekipą z Leszna przemawiało przede wszystkim miejsce w tabeli, o dziesięć pozycji wyższe od rywala. Nie bez znacznie była też wysoka wygrana w poprzedniej kolejce z ekipą Mieszka. Można było sądzić, że tak okazałe zwycięstwo pozwoli leszczynianom ponownie uwierzyć w swoje możliwości.
Spotkanie w Solcu Kujawskim rozpoczęło się z małym poślizgiem, gdyż gospodarze musieli zmienić koszulki na odróżniające ich od Polonistów. W pierwszej połowie emocji było jak na lekarstwo. Obiadowa pora pojedynku, a także przyjemnie świecące słońce najprawdopodobniej sprawiły, że piłkarze bardziej niż o graniu myśleli o sjeście.
W początkowym kwadransie lepsze wrażenie sprawiali podopieczni trenera Jerzego Radojewskiego. Narzucili swój styl gry, a nawet mogli strzelić gola. W 13 minucie w ostatniej chwili obrońcy Unii zablokowali strzał Adriana Bergiera. Później, i tak nie najwyższe, tempo siadło niemal zupełnie. Zamiast akcji pod bramkami kibice obejrzeli kilka ostrych zagrań zakończonych zdecydowanymi interwencjami sędziego Piotra Idzika. W ciągu kilku minut pokazał aż trzy żółte kartki, w tym dwie dla Polonistów: Krzysztofa Nalborskiego i Fabiana Lipca. Gra ożywiła się dopiero przed przerwą. Najpierw z rzutu wolnego strzelał obrońca Unii, Przemysław Bolt zmuszając do interwencji Daniela Tomczaka, a w odpowiedzi Artur Jęsiek trafił w boczną siatkę. Pierwsza odsłona zakończyła się przy stanie 0:0.
Po mniej więcej pięciu minutach drugiej części spotkania kibice w Solcu Kujawskim doczekali się gola. Ładnym, precyzyjnym strzałem w „krótki róg” popisał się Wiśniewski. Niestety, nie Tomasz – obrońca Polonii, a Adam – pomocnik Unii. Zdobyta bramka dodała gospodarzom animuszu, bo w kolejnych minutach przejęli inicjatywę. Krzysztof Szkaradek mógł podwyższyć na 2:0, ale na wysokości zadania stanął Daniel Tomczak. Gospodarze na kilkanaście minut zepchnęli Polonię do defensywy, goście przetrzymali jednak napór i sami zaatakowali. W 66 minucie Paweł Kotowicz podał z rzutu wolnego na głowę Adriana Bergiera, a ten nie dał szans bramkarzowi Unii, Pawłowi Ciesłowskiemu. Później Polonia miała przewagę, ale brakowało jej klarownych sytuacji, by strzelić decydującego gola. W 75’ piłka wpadła wprawdzie do bramki Unii, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, na dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry Łukasz Geruzel podwyższył na 2:1 dla Unii. W końcówce przyjezdni postawili wszystko na jedną kartę, by zmienić niekorzystny wynik. Trzeba przyznać, że dopisało im szczęście. Już właściwie w doliczonym czasie gry Polonistów wyręczył wprowadzony w drugiej połowie na boisko obrońca Unii, Sławomir Winiecki. Próbował podawać głową piłkę do swojego bramkarza zrobił, to jednak tak niefortunnie, że zupełnie zaskoczył Ciesłowskiego.
Podopieczni trenera Radojewskiego mogą mówić o szczęściu, przywożą z Kujaw punkt zdobyty rzutem na taśmę. To już trzeci z rzędu remis Polonii na wyjeździe.
Komentarze
182 000 zł
sprzedaż, Karolewko
310 000 zł
sprzedaż, Leszno
435 000 zł
sprzedaż, Leszno