Piłka Nożna
Punkty zostały w Trzciance
Wiosną Polonia funduje swoim kibicom prawdziwą huśtawkę nastrojów. W kwietniu drużyna znalazła się w głębokiej zapaści, by później zremisować z Legią w Chełmży i pokonać znacznie wyżej notowane Wdę Świecie i wicelidera tabeli Victorię Koronowo. Ostatnie wyniki pokazały, że podopieczni trenera Jerzego Radojewskiego grać w piłkę potrafią, a w starciu z teoretycznie lepszymi od siebie wspinają się na wyżyny swoich umiejętności.
W sobotnie popołudnie zmierzyli się z niżej notowanym zespołem i być może to zaważyło, że gra leszczynian nie wyglądała dobrze. Zagrożeni spadkiem, zajmujący jedenastą pozycję w tabeli III ligi gospodarze wykazali więcej determinacji, choć trudno powiedzieć, by przeważali od względem umiejętności sportowych.
Sytuacji bramkowych w pierwszej odsłonie było jak na lekarstwo. Z dystansu próbował strzelać Joseph Mboma Mute, w niezłej okazji w bramkarza trafił Wojtek Bzdęga i to właściwie wszystko, co można powiedzieć o poczynaniach ofensywnych Polonii. Lubuszanin także nie stwarzał zagrożenia pod bramką Daniela Tomczaka, miał chyba jednak więcej szczęścia. Na 4 minuty przed przerwą gospodarze wywalczyli rzut rożny, do dośrodkowania wyskoczył Arkadiusz Żyliński, futbolówka uderzona głową skozłowała, dość niefortunnie odbiła się od Bartka Świętka i wpadła do siatki. – Nic tej bramki nie zapowiadało, na pewno gol do szatni ustawił przebieg meczu w drugiej części – przyznał Jerzy Radojewski.
Poloniści wyszli na drugą odsłonę zmobilizowani, ale niestety niewiele z tej mobilizacji wyniknęło dobrego. W 50’ na strzał z dystansu zdecydował się pomocnik Lubuszanina, Robert Solarek. Takim decyzjom sprzyjały warunki na boisku w Trzciance. Nawierzchnia była mokra i grząska. Niestety, lecąca z dużą prędkością piłka wyślizgnęła się z rąk Tomczakowi i gospodarze prowadzili już 2:0.
Z dwoma bramkami zaliczki miejscowi mogli sformować szyki obronne i myśleć już tylko o utrzymaniu korzystnego rezultatu. Poloniści nie forsowali tempa, najwyraźniej pogodzili się z faktem, że tego dnia do Leszna punktów nie przywiozą.
- Nic nas nie usprawiedliwia, nie stanęliśmy na wysokości zadania, zabrakło determinacji, zacięcia. Jakby nie było wśród chłopaków świadomości, że wciąż musimy grać o utrzymanie. Pewnie piłkarze liczyli na remis, a jak się gra na remis, to się przegrywa. Nie pokazaliśmy w Trzciance, przeciwnik zresztą też nie pokazał, przyzwoitego poziomu piłkarskiego – skomentował Jerzy Radojewski.
W następnej kolejce przed leszczynianami trudne zadanie, przyjdzie im się zmienić na własnym terenie z jedną z najsilniejszych ekip III ligi, Górnikiem konin. (mah)
Komentarze