Piłka Nożna
Punkt był na wyciągnięcie ręki
Mecz Polonii z Górnikiem Konin w poprzednim sezonie obfitowały w bramki. Jesienią leszczynianie sprawili miłą niespodziankę remisując na wyjeździe 3:3, a w rewanżu u siebie ulegli ekipie z Konina 2:3.
Początek tegorocznych rozgrywek wskazywał, że piłkarze Górnika mierzą wysoko. Długo zajmowali czołowe lokaty w tabeli później jednak po serii remisów spadli na siódmą lokatę, tuż nad zespół Jerzego Radojewskiego.
W poprzednich konfrontacjach z Górnikiem Poloniści demonstrowali ofensywny futbol i tak też wyglądała ich gra w sobotnie popołudnie. Już w pierwszych minutach mogło być 1:0 dla Polonii, ale groźny strzał Macieja Tomkowiaka obronił golkiper Górnika, Maciej Krakowiak. Później tempo nieco siadło, a jedyne godne odnotowania sytuacje, to niecelny strzał z dystansu Łukasza Glapiaka i mocne płaskie uderzenie tuż przed przerwą w wykonaniu Adriana Jakubowskiego. Piłkę jednak bez większych problemów wyłapał bramkarz Górnika.
Sędzia główny musiał kilkakrotnie tonować bojowe nastroje obu ekip. Pokazał aż cztery żółte kartoniki, w tym trzy piłkarzom Polonii. Otrzymali je: za ostry faul, tuż po wejściu na boisko Marcin Piech oraz Mirosław Bordulak i za opóźnianie gry – Jakub Pujanek.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem i nie dostarczyła zbyt wielu emocji słynącym z fanatycznego oddania kibicom zespołu z Konina.
Początek drugiej części meczu nie przyniósł przełomu w grze obu ekip. Bramkarza gospodarzy próbował pokonać Wojciech Bzdęga, ale strzał był zdecydowanie za lekki, by sprawić problemy Krakowiakowi. Chwilę potem rzut karny próbował wymusić Paweł Błaszczak, ale arbiter nie dał się nabrać i ukarał piłkarza Górnika żółtą kartką. Dwie minuty później zakotłowało się pod bramką Daniela Tomczaka. Futbolówka najpierw odbiła się od poprzeczki, a następnie dobita przez Artura Bednarczyka zatrzepotała w siatce. Górnik prowadził 1:0 i najwyraźniej się rozochocił, bo akcje gospodarzy nabrały rozpędu. Tomczak co najmniej jeszcze dwa razy ratował Polonię przed startą bramki.
Minęło trochę czasu zanim podopieczni trenera Radojewskiego opanowali sytuację na boisku. W 74’ groźnie z linii pola bramkowego strzelał Jakub Pujanek, piłka jednak nie znalazła drogi do siatki. Minutę później miała miejsce sytuacja, która wydawało się, że zaważy na losach pojedynku. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Marcin Piech.
Polonia musiała radzić sobie przez 15 minut w dziesiątkę. Szło jej całkiem nieźle. W 78’ minucie po raz kolejny w tym sezonie kapitalnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Łukasz Glapiak. Leszczynianie grając w osłabieniu potrafili doprowadzić do remisu.
Końcówka zrobiła się nerwowa. Piłkarze Górnika i ich trener coraz częściej głośno komentowali, trzeba przyznać, nienajlepszą pracę arbitra. Po jednej z takich utarczek sędzia Sobczak odesłał na trybuny szkoleniowca miejscowych. Chwilę potem Polonię mógł uszczęśliwić Adrian Jakubowski, piłka o kilka centymetrów minęła słupek.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się chyba sprawiedliwym remisem, w 90 minucie stoper Górnika, Damian Augustyniak strzałem sprzed pola karnego pokonał Tomczaka.
Polonia po przyzwoitej grze była blisko wywiezienia punktu z trudnego terenu, zabrakło jednak koncentracji do końcowego gwizdka sędziego. (mah)
Komentarze
450 000 zł
sprzedaż, Rydzyna
360 000 zł
sprzedaż, Leszno
65 000 zł
sprzedaż, Leszno