Piłka Nożna
Trzy punkty pojechały do Inowrocławia
Polonia Leszno przystępowała do meczu z Goplanią podbudowana cennym zwycięstwem w Lipnie. Piłkarze z Inowrocławia mieli w dorobku tyle samo punktów co Polonia, wyprzedzali leszczynian jedynie lepszą różnicą bramek. Rywal w pierwszych minutach nic szczególnego nie pokazywał na boisku przy ul. 17 Stycznia. Lepiej prezentowali się Poloniści, ich akcje w środku pola były bardziej składne. Kibice czekali więc na gola. Ten padł bardzo szybko, bo już w 7 minucie. Niestety piłka zatrzepotała w bramce gospodarzy. Po błędzie obrońców posłał ją tam Kornel Semenowicz. Polonia za wszelką cenę chciała szybko doprowadzić do wyrównania, a największą na to ochotę miał aktywny Szymon Matuszewski. Wreszcie w 22 minucie otrzymał podanie od Macieja Tomkowiaka i efektownym strzałem w górny róg bramki wyrównał stan meczu. Remis utrzymywał się przez około 20 minut. Jeszcze przed przerwą kardynalny błąd popełniła obrona Polonii. Nie upilnowała ofensywnego pomocnika Goplanii, Łukasza Kempskiego, który po rzucie z autu zdobył bramkę na 1:2. – To był wielka niefrasobliwość moich obrońców. Przez prawie całe spotkanie grali niepewnie, a ta sytuacja była szkolnym, juniorskim błędem – skomentował trener Jerzy Radojewski.
Po zmianie stron gra Polonii była jeszcze bardziej chaotyczna. Ciężar gry próbował brać na siebie Matuszewski, ale obok bardzo dobrych zagrań, notował też wiele strat. Cały czas kibice mogli drżeć o postawę młodego bloku defensywnego leszczyńskiej jedenastki. Niepewność w jego poczynaniach była jeszcze większa, niż w pierwszych 45 minutach. – To są bardzo młodzi chłopcy, brakuje im jeszcze ogrania – próbował tłumaczyć obrońców trener Radojewski.
Składne akcje ofensywne Polonii można było policzyć na palcach jednej ręki. W 55 minucie kibice poderwali się z miejsc, gdyż piłkę do siatki posłał Jakub Pujanek. Wcześniej jednak rozległ się gwizdek. Sędzia podjął dość kontrowersyjną decyzję. Nie uznał bramki, zarządzając rzut wolny dla miejscowej ekipy. Szkoda, że zapomniał, iż w futbolu istnieje coś takiego, jak przywilej korzyści.
Nie było zatem wyrównania, za to goście kilka minut później dobili leszczynian trzecim golem. Wynik na 1:3 dla Goplanii ustalił Maciej Hanczewski.
- Przed meczem był optymizm, nadzieja na dobry wynik. Tymczasem po raz kolejny tracimy u siebie komplet punktów. Mam nieobliczalny zespół, trudno sprecyzować na co nas właściwie stać w tym sezonie. Liczyłem na to, że wygramy i umocnimy się w połowie tabeli, tymczasem nadal musimy balansować w tej drugiej jej części. Rywal grał prostą i jak się okazało bardzo skuteczną piłkę. Traciliśmy bramki po katastrofalnych błędach, wręcz juniorskich, ale trudno się dziwić, gramy w większości juniorskim składem. Brakuje w tej drużynie liderów, którzy pociągnęliby zespół. Widziałem u chłopaków ambicję i zaangażowanie, tego nie mogę im odmówić, ale nie przekładało się to na grę, a tym bardziej wynik – przyznał Jerzy Radojewski.
Już za tydzień Poloniści będą mogli zaleczyć rany w bardzo odpowiednim na kurację miejscu, bo Ciechocinku. Pojadą tam najprawdopodobniej już w piątek, bo mecz ze Zdrojem rozpocznie się o dość nietypowej porze, o godz. 11.00. (mah/fot,arch)
Komentarze
339 000 zł
sprzedaż, Leszno
529 000 zł
sprzedaż, Święciechowa
435 000 zł
sprzedaż, Leszno