Piłka Ręczna
Dziewięć bramek "Dzidziusia"
Pierwsza porażka Biało–Czerwonych
(Fot. Polsat)
Młody norweski zespół jest jednym z objawień Mistrzostw Europy w Polsce i w meczu z gospodarzami udowodnił, że pochwały dotyczące ekipy Christiana Berge nie były przesadzone. Biało – Czerwoni rozpoczęli wprawdzie zgodnie z planem, po trafieniu Michała Jureckiego odskoczyli na dwie bramki, ale z czasem mieli coraz większe problemy z zatrzymaniem norweskich rozgrywających: Espena Lie Hansena oraz Kenta Robina Tönnesena. Skandynawowie grali bardzo agresywnie w obronie, przewinienia, kary i rzuty karne były najwyraźniej wkalkulowane w ich taktykę. Najważniejszy był bowiem efekt końcowy. Po 30 minutach Norwegia prowadziła z Polską 16:15.
W drugiej połowie kibice w krakowskiej hali i fani szczypiorniaka przed telewizorami oglądali szybki, pełen walki mecz, ale Polakom nie udało się odzyskać prowadzenia. Świetnie grali rozgrywający Vive Kielce, Karol Bielecki i Michał Jurecki, ale to nie wystarczyło. Wychowanek Tęczy Kościan, znowu starał się być wszędzie, uczestniczyć w każdej akcji ofensywnej i walczyć o każdą piłkę, nawet jeśli trzeba było wykonać efektowną przewrotkę nad banerem reklamowym, jednak to Norwegowie cieszyli się ze zwycięstwa. Wygrali 30:28. Graczem spotkania został kapitalnie dysponowany Espen Lie Hansen. Teraz do awansu do półfinału Polacy potrzebują zwycięstw z Białorusią i Chorwacją.
Komentarze