Pojedynek na szczycie tabeli lidera z wiceliderem był niesamowitym magnesem dla kibiców, ale spotkanie nie rozpoczęło się po myśli gospodarzy, którzy przegrywali już 0:4. Goście bramki zdobywali szybkimi kontami, a w leszczyńskiej ekipie pierwszy trafia Krzysztof Misiaczyk. Niestety po chwili z powodu kontuzji barku musi opuścić boisko. Bardzo dobrze w bramce gospodarzy spisuje się Fryderyk Musiał, a do pierwszego remisu 7:7 doprowadza w 21 minucie Hubert Szkudelski. Olimpia jednak szybko odskakuje i pierwsza połowa kończy się przy stanie 10:12.

Tuż po przerwie mamy 10:13 i zaczyna się mozolne odrabianie, coraz częściej zespoły dzieli tylko jedno trafienie. W 39 minucie mamy kolejny remis, a później cios za cios, dwie bramki pod rząd zdobywa Marcin Jaśkowski, co daje Realowi Astromalowi prowadzenie 19:17 i od tego momentu gospodarze są na czele. Emocje sięgają zenitu, kary są po jednej i po drugiej stronie, po bramce Mariusza Rogozińskiego leszczynianie mają nawet 3 trafienia przewagi, która po chwili topniej do jednego.

Ostatecznie wszystko kończy się wygraną wicelidera nad liderem 25:24. Bramki dla Realu Astromalu zdobyli: 8 Marcin Jaśkowski, 6 Hubert Szkudelski, 5 Mariusz Rogoziński, 2 Piotr Łuczak i po 1 Michał Przekwas, Krzysztof Misiaczyk, Jakub Wierucki i Alan Raczkowiak