Tak źle w leszczyńskim szczypiorniaku nie było od lat. Po pierwszej części sezonu zespół zajmował przedostatnie miejsce w ligowej stawce, a na domiar złego w zimowej przerwie stracił najlepszego zawodnika. Z drużyną pożegnał się Marcin Jaśkowski i zasilił szeregi Siódemki Miedzi Legnica, czyli pierwszego rywala Realu Astromalu w rundzie rewanżowej. Powrotowi leszczyńskich piłkarzy ręcznych na parkiet po dwóch miesiącach przerwy towarzyszyły więc spore obawy.

W pierwszej fazie spotkania dało się zauważyć dużą nerwowość w poczynaniach podopiecznych Macieja Wieruckiego. Po 6 minutach przegrywali 0:4. W końcu trafił jednak Kamil Napierkowski i zespół złapał rytm. W 16 minucie po akcji Alana Raczkowiaka objął prowadzenie 6:5, a chwilę później Hubert Kuliński wykorzystał rzut karny i na tablicy pojawił się rezultat 10:7. Goście przed końcem pierwszej odsłony zminimalizowali jednak straty, po 30 minutach Real Astromal prowadził 14:13.

Na początku drugiej części kibice w Trzynastce oglądali wymianę ciosów. W 37 minucie gospodarze wygrywali 18:17 i jak się okazało, to było ostatnie prowadzenie leszczyńskich piłkarzy ręcznych. Legniczanie rzucili 4 bramki pod rząd, odskoczyli i pilnowali niewielkiej przewagi. Na domiar złego Real Astromal musiał sobie w kluczowych momentach radzić bez Krzysztofa Misiaczyka, który obejrzał czerwona kartkę i opuścił parkiet. W 48 minucie przyjezdni powiększyli dystans do 6 bramek (27:21) i takie też były ostateczne rozmiary zwycięstwa legniczan. Miedź pokonała Real Astromal 33:27.

W następnej kolejce, w niedzielę 16 lutego leszczynianie wybiorą się na derby do Poznania.

Bramki dla zespołu z Leszna rzucili: Mariusz Rogoziński, Hubert Kuliński i Michał Przekwas po 5, Krzysztof Meissner 4, Piotr Łuczak, Krzysztof Misiaczyk i Kamil Napierkowski oraz Alan Raczkowiak po 2.