Piłka Ręczna
Tak słabo nie grali od dawna
28.01.2011
Jechali po medal, a wracają z zaledwie ósmym miejscem, które nie daje im nawet przepustki do kwalifikacji olimpijskich. Mistrzostwa Świata w Szwecji pozostaną w pamięci polskich kibiców piłki ręcznej, jako turniej, w którym Orły Wenty zagrały znacznie poniżej oczekiwań. Udział w Mistrzostwach Polacy zakończyli porażką z Węgrami 28:31.
Podejdziemy do tego spotkania, jak do meczu o złoto – mówił przed ostatnim pojedynkiem polskich piłkarzy ręcznych na Mistrzostwach Świata w Szwecji trener Bogdan Wenta. Stawka meczu rzeczywiście była ogromna. Decydował on o siódmym miejscu w turnieju i tym samym prawie startu w eliminacjach do Igrzysk Olimpijskich. Szybko okazało się, że ranga spotkania sparaliżowała Polaków. W pierwszych 6 minutach nie potrafili zdobyć bramki, sami stracili w tym czasie 3. Później zespół poderwał kolejnymi trafieniami Mateusz Zaremba i jakoś szło. Znowu bardzo aktywny był Bartek Jurecki, węgierscy obrońcy nie potrafili znaleźć sposobu na wychowanka kościańskiej Tęczy. To po jego bramce w 22 minucie Biało - Czerwoni prowadzili już 13:9. W 24’po trafieniu Piotra Grabarczyka było jeszcze 14:10, a to co działo się później w szeregach polskich szczypiornistów trudno racjonalnie wytłumaczyć. Marnowali sytuację za sytuacją, można było odnieść wrażenie ,że biorą udział w nagraniu filmu instruktarzowego pod tytułem: „Jak szybko roztrwonić przewagę”. Węgrzy w 29’, po kolejnym kontrataku doprowadzili do remisu 14:14, a że indolencja strzelecka podopiecznych Wenty trwała w najlepsze, pierwsza połowa zakończyła się zwycięstwem „Bratanków” 16:14.
Męska rozmowa w szatni po przerwie nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Przez 7 minut nadal bramki zdobywali tylko Węgrzy. Prowadzili już 19:14. Tak więc przez 13 minut na 9 trafień rywala Polacy nie odpowiedzieli żądnym. Niemoc strzelecką przerwał wreszcie w 37’ Tomasz Rosiński, ale przełomu w grze polskich szczypiornistów nie było. Mógł się pojawić dziesięć minut później, za sprawą Bartka Tomczaka. Skrzydłowy Zagłębia Lubin najpierw zachował się jak rasowy obrotowy niwelując stratę Polaków do trzech bramek, chwilę później miał jeszcze lepszą okazję, ale nie potrafił wykończyć kontry. Na następny zryw Biało – Czerwonych trzeba było czekać aż 12 minut. W 59’ rozgrywający świetny mecz Bartek Jurecki oddał szósty rzut na węgierską bramkę i po raz szósty wpisał się na listę strzelców. Polska przegrywała w tym momencie już tylko 28:30. Niestety na dogonienie rywali zabrakło już czasu, trzeba też uczciwie przyznać, że brakowało również argumentów. Podopieczni trenera Bogdana Wenty przegrali 28:31 i zajęli dopiero ósme miejsce w szwedzkich Mistrzostwach Świata. To najsłabszy występ polskiej reprezentacji na wielkiej imprezie od lat, z dwóch poprzednich mistrzostw świata wracali z medalami i tym razem także celowali w podium. Rzeczywistość okazała się brutalna. Kończąc rywalizację na ósmej pozycji zamknęli sobie prawdopodobnie drogę na Igrzyska Olimpijskie. W tej kwestii pozostaje liczyć na cud w postaci przychylności światowej federacji piłki ręcznej.
Najskuteczniejszym polskim zawodnikiem w meczu z Węgrami był zdobywca 6 bramek, Bartek Jurecki. Chyba jedyny ze „starej gwardii” Wenty, który w Szwecji nie zawiódł. Po 3 trafienia zaliczyli: Mateusz Zaremba, Karol Bielecki, Mariusz Jurkiewicz i Patryk Kuchczyński, po 2 Piotr Grabarczyk, Bartłomiej Jaszka, Tomasz Tłuczyński, Piotr Rosiński, po 1 Bartłomiej Tomczak i Mariusz Jurasik. Zdobycz tego ostatniego oraz zerowy dorobek Marcina Lijewskiego i Grzegorza Tkaczyka to jedna z odpowiedzi na pytanie o przyczyny słabego występu Polaków w Szwecji. (mah)
Komentarze
750 000 zł
sprzedaż, Kąkolewo
74 900 zł
sprzedaż, Długie Stare
669 541 zł
sprzedaż, Poznań