Piłka Ręczna
Ależ oni walczyli...
To miał być mecz kolejki i kto zjawił się w Trzynastce w sobotni wieczór, nie miał wątpliwości, że był. Od pierwszych minut obie, mające pierwszoligowe aspiracje, ekipy walczyły z pełną determinacją. Nikt się nie oszczędzał, o kurtuazji nie mogło być mowy. Podopieczni trenera Ryszarda Kmiecika starali się w swoim stylu bronić bardzo agresywnie. Sędzia często dopatrywał się przekroczenia przepisów. Marcin Tórz w pierwszych ośmiu minutach dwukrotnie wędrował na ławkę kar. Jego los dzielili także Szkudelski i Meissner. Również goście nie przebierali w środkach i po indywidualnych karach siadali na ławce.
Zdobywanie bramek żadnej z drużyn nie przychodziło łatwo. Po trzecim trafieniu Piotra Łuczaka Arot odskoczył wprawdzie na 4:2, ale po chwili był już remis i właściwie do stanu 8:8 obie ekipy szły „łeb w łeb. W tym momencie gospodarze musieli sobie już radzić bez Marcina Tórz który otrzymał trzecią karę dwóch minut i w konsekwencji czerwoną kartkę.
Nie wpłynęło to jednak negatywnie na grę leszczynian, wręcz przeciwnie. Po fenomenalnych paradach Edwarda Madalińskiego, wyprowadzali zabójcze kontry i odskakiwali rywalowi. Wynik do przerwy na 13:8 ustalił Krzysztof Meissner.
Po zmianie stron miejscowi nie zwalniali tempa. Marcin Giernas, Piotr Łuczak oraz Hubert Szkudelski trafiali raz za razem i w 37 minucie było już 18:8. Wydawało się, że leszczynian nie jest w stanie zatrzymać nawet czerwona karta dla Krzysztofa Meissnera. W 39’ notowano 19:9 i od tego momentu coś się w poczynaniach gospodarzy zacięło. Zatracili gdzieś kapitalną skuteczność i kaliszanie mozolnie odrabiali stratę. Na dwanaście minut przed końcem spotkania na tablicy pokazał się wynik 23:19. Zanosiło się na nerwową końcówkę. Goście stracili po czerwonej kartce jednego z zawodników, ale animuszu im nie brakowało.
W bramce Arotu cudów dokonywał wprawdzie Madaliński, ale jego koledzy nie forsowali już z taką łatwością obrony Szczypiorna. Kaliszanie grając w osłabieniu potrafili w 56 minucie zbliżyć się na 24:22. Sytuację nieco uspokoiły trafienia Giernasa i Eryka Szkudelskiego, ale goście nie składali broni. Ostatnie sekundy grali w przewadze, bo na ławkę zostali odesłani przez arbitra Jakub Wierucki i Piotr Łuczak. Zdobyli bramkę z karnego, ale na więcej nie było już czasu. Arot Astromal po emocjonującym meczu pokonał przed własną publicznością Szczypiorno Kalisz 26:24. O zaangażowaniu i determinacji obu ekip niech świadczy liczba minut spędzonych na ławce kar. Piłkarze ręczni Arotu Astromalu przesiedzieli tam aż 26, a Szczypiorna 14 minut.
Bramki dla zwycięskiej ekipy zdobywali: Łuczak i Hubert Szkudelski po 7, Giernas 5, Meissner, Eryk Szkudelski po 2, oraz Jakub Wierucki, Maleszka, Kajzer po 1. Najwięcej dla Szczypiorna - Stachowiak 7. (mah)
Komentarze
650 zł / m-c
wynajem, Leszno
750 000 zł
sprzedaż, Kąkolewo
669 541 zł
sprzedaż, Poznań