Piłka Ręczna
Arot wygrywa w Lubinie
Podopieczni trenera Ryszarda Kmiecika przyjechali do Lubina w roli
zdecydowanych faworytów. Jak na razie na parkietach II ligi
leszczynianie nie mają sobie równych. Na kolejne łatwe zwycięstwo
liczyli w konfrontacji z rezerwami Zagłębia Lubin, przedostatnią drużyną
w tabeli. Miało być lekko, łatwo i przyjemnie. Ale wcale tak nie było.
Podopieczni trenera Adriana Anuszewskiego postawili twarde warunki. Od
pierwszych minut spotkania to Zagłębie nadawało ton wydarzeń na
parkiecie. Po kwadransie gry gospodarze prowadzili 9:7. Arot gonił
rywala i dopiero w 24 min. leszczynianie wyszli na prowadzenie schodząc
do szatni z 2-bramkową zaliczką (18:16).
Po zmianie stron utrzymywała się lekka przewaga gości, ale lubinianie
nie dawali łatwo za wygraną. W 41 minucie padł remis po 23. i na ławce
leszczynian zrobiło się gorąco. Nie wytrzymał kierownik drużyny Arotu,
Andrzej Matuszewski, który za wybuchowe komentarze w stosunku do sędziów
zobaczył żółtą kartkę. Szybkie akcje najskuteczniejszego wśród
leszczynian Macieja Wieruckiego zażegnały kryzys w zespole i w 48. min.
Arot prowadził już 30:27. Z piłkarzy Zagłębia jakby uszło powietrze.
Zabrakło już tej celności i składnych akcji, których świadkami byli
miejscowi kibice. Leszczynianie grali swoje i rzucali kolejne bramki. W
54. min. podopieczni trenera Kmiecika prowadzili już różnicą siedmiu
bramek i stało się jasne, że tego meczu przegrać już nie mogą.
W samej końcówce spotkania swój kunszt pokazał Edward Madalińśki, który w
bramce Arotu wyczyniał cuda. Leszczynianie wygrali pewnie i zasłużenie,
choć nie takiego przebiegu gry się zapewne spodziewali.
- Rzeczywiście rywal z Lubina postawił nam dziś trudne warunki. Zagłębie
okazało się wymagającym przeciwnikiem. Na pierwszą połowę nie do końca
wyszliśmy w pełni skoncentrowani i te wszystkie błędy, które nam się
zdarzyły narastały. Druga połowa była już trochę lepsza. Po 40. minucie
zaczęliśmy już grać, jak powinniśmy od początku spotkania, czyli
zespołowo i agresywną obroną - podsumował grę swoich zawodników trener
Arotu, Ryszard Kmiecik.
Trener Zagłębia, Adrian Anuszewski, żałował, że nie udało się sprawić
sensacji. W drugiej połowie zabrakło gospodarzom skuteczności. - Słabiej
też zagrała bramka, rzucaliśmy z nieprzygotowanych pozycji, przeciwnik
wykorzystał kontry, stąd tak wysoki wynik - powiedział trener Adrian
Anuszewski.
Bramki dla Arotu: Wierucki 9, Giernas, Szkudelski po 7, Tórz 6, Łuczak
5, Meissner 4, Matuszewski, Becelewski i Kajzer po 1. (tom)