Wyścig juniorów młodszych po Ziemi Kluczborskiej w tym roku odbywał się już o raz trzydziesty siódmy. - To bardzo prestiżowa impreza, biorą w niej udział wszyscy najlepsi młodzi kolarze z kraju i wiele ekip z zagranicy – wyjaśnia trener KKS Gostyń, Waldemar Minta.

Od początku zmagań bardzo dobrze na trasie wyścigu czuł się Łukasz Marcinkowski. Wygrał pierwszy etap, w drugim był ósmy, ale tylko dlatego, że na finiszu został zablokowany przez samochód wprowadzający peleton. Najgorzej Łukasz wypadł tradycyjnie w jeździe indywidualnej na czas. Zajął dwudzieste miejsce i sporo stracił do czołówki. Na czwartym etapie znowu był najlepszy, a dziś, na kończącym rywalizację etapie był trzeci. – Nienajlepiej zachował się na finiszu. Sądzę, że powinien się zabrać z zawodnikami rozprowadzającymi kaliszanina Macieja Kasperkiwicza. Tymczasem on pojechał drugą stroną szosy i dopiero na ostatnich metrach przesunął się trzecią pozycję. Widziałem, że miał niesamowitą chęć na wygranie także tego ostatniego etapu – przyznał trener Minta. Ostatecznie zajął ósme miejsce w klasyfikacji generalnej, co i tak jest jego wielkim sukcesem. – Łukasz przegrał podium na „czasówce”. Można, by się zastanowić, czy nie próbować szkolić go na „czasowca”, tak by osiągał lepsze wynika, ale z drugiej strony jestem przekonany, że to zabiłoby tę jego wybitną umiejętność finiszowania. Zatem przestawianie Łukasza na inne atutu jest pozbawione sensu. Umiejętności, które ma i tak sytuują go w czołówce polskich juniorów młodszych – dodaje Minta.

W Kluczborku startowało jeszcze dwóch kolegów klubowych Marcinkowskiego. Przemek Swojak został sklasyfikowany w okolicach 30 miejsca, a Marcin Klimkowski pięćdziesiątego. (mah)