GO JACKSON !!! - GO ROMAN !!!

Niesytety jestem jednym z tych nieszczęśliwców, którzy wskutek ataku wściekłych szerszeni musieli pożegnać się przedwcześnie z trasą maratonu. Z wrażenia nawet nie wiem dokładnie na którym to było kilometrze, ale przeżyłem to koszmarnie. Nie spodziewjąc się właśnie takiej sytuacji poczułem zaznaczam poczułem bo niczego nie było widać dwa ukąszenia w jednej chwili. Jeden strzał był w kark a drugi w nogę na wysokości uda. Niesamowity ból i ogromne zdziwienie co się stało. Zaraz za mną zatrzymało się kilku kolegów, którzy podobnie jak ja zostali pokąszeni przez jak się okazało przez szerszenie. Kawałek dalej stał chłopak, który odganiając się od owadów upadł i z dużym grymasem na twarzy trzymał się za obojczyk. Nie wiedziałem co mam robić i postanowiłem zjechać z trasy i udać się na izbę przyjęć leszczyńskiego szpitala. Zostałem przyjęty słowami pani doktor, że tutaj nie ma żadnej imprezy rowerowej a poza tym napewno impreza miała swoją opiekę mydyczną. Dosłownie zostałem potraktowany jak jakiś intruz, który z byle powodu zakłóca spokój pani doktor w wyonywaniu jej obowiązków (chyba akurat przeszkodziłem w kosumowaniu filiżnaki kawy). To tak na marginesie i nie fatygowałbym pani doktor gdybym nie słyszał wielokrotnie ostrzeżeń iż żądła szerszenia są niebezpieczne dla człowieka. To tyle i kropka. Najbardziej jednak żałuje nie ukończenia maratonu w wyznaczonym miejscu. Pozdrawiam wszystkich uczestników i organizatorów oraz panią doktor.

Drogi Mateuszu! Po zeszłorocznej imprezie trasa maratonu została wysprzątana w 2 dni i w lesie nie było żadnych śladów po maratonie, jeżeli masz wątpliwości skontaktuj się z nadleśniczym. Mańku, o gnieździe nic nie wiedzieliśmy, ta wiadomość nas zdziwiła tak jak i Was, przepraszamy za komplikacje.

mnie tez ukąsiły 2 szerszenie ale twardo dojechałem do mety ;]