Siatkówka
Dreszczowiec w trzecim secie
Derby dla Gostynia
Pierwsze dwa sety rozgrywane były pod dyktando gospodarzy, którzy byli zdecydowanie lepsi na siatce. Przyjezdni grali mało środkiem. - Gostyń nie zaskoczył nas właściwie niczym, wiedzieliśmy, że rozgrywający gra szybkie piłki, a my nie mogliśmy sobie poradzić, zdążyć potrójnym blokiem do chłopaków - mówi Michał Szulc, kapitan UKS 9. Leszczynianie przegrali obie partie meczu do 20.
Trzeci set miał bardzo emocjonujący przebieg. Leszno w pewnym momencie odskoczyło gospodarzom sześcioma punktami. Po stronie gostyńskiej wkradła się nerwowość, jednak miejscowi zdołali odrobić straty. - Bolały zepsute zagrywki, których było zdecydowanie za dużo, biorąc pod uwagę ich trudność - mówi Tomasz Migdalski, trener UKS Kaniasiatka.
- Chcieliśmy się pokazać z bardzo dobrej strony. Gostyń jednak dominował, w trzecim secie może trochę mniej. Mieliśmy przewagę, której nie umieliśmy utrzymać, pojawiło się roztargnienie - mówi Jarosław Borowski, trener UKS 9 Leszno.
W zespole i w lidze zawodowej zadebiutowało dwóch zawodników w szeregach UKS 9 Leszno. Jednym z nich był z bardzo dobrze przyjmujący Józef Kempa. - Debiut w wieku 33 lat nie należał do najłatwiejszych, ale rzeczywiście nie było najgorzej. Mogliśmy rywalom napsuć trochę więcej krwi i pewnie w Lesznie urwiemy trochę punktów. Gostyń jednak musiał wygrać to spotkanie, my mogliśmy - mówi Kempa, libero UKS 9 Leszno.
- Jechaliśmy tutaj na pożarcie, jesteśmy młodym zespołem. Brakuje nam doświadczenia, bo jeden sezon na koncie, to żadne doświadczenie, więc każdy wygrany set na tym terenie byłby dla nas sukcesem. Wyjeżdżamy z kontem zerowym, ale też ze sporą nauką. Mam nadzieję, że rewanż w Lesznie nie pójdzie tak łatwo gostyniakom - mówi Michał Szulc.
Gostyński zespół "przemeblowany" i wzmocniony personalnie przed sezonem myśli o awansie do drugiej ligi. - Gramy po awans. Posiadamy szeroką kadrę, nasz trener ma w czym wybierać, na treningach jest ostra rywalizacja, bo ma kto grać. Dzisiaj przeważaliśmy doświadczeniem, które zadecydowało o naszej wygranej. Na pewno zagrywka i przyjęcie były naszą słabą stroną. Trudni do zatrzymania byli środkowi z Leszna i zagrywki Bartka Gadkowskiego - mówi Krystian Michalczyk z UKS Kaniasiatka Gostyń.
Słowa siatkarzy z Gostynia studzi trener Migdalski. - Żeby awansować, najpierw trzeba wygrać ligę. Po dzisiejszym meczu trudno cokolwiek powiedzieć, tym bardziej że składy są wyrównane. Aspiracje są, ale jeszcze dużo pracy przed nami - mówi Migdalski.