Siatkówka
UKS 9 Leszno - PKS MOS Zbąszyń 3:1
Wygrana na święta
Pierwszy set przebiegał wyraźnie pod dyktando gospodarzy, którzy zdominowali przeciwnika we wszystkich elementach gry. Gościom nie pomogły wzięte przez trenera przerwy na żądanie i jedna zmiana zawodnika. Po szesnastu minutach widniał wynik 25:15 dla Dziewiątki.
Po zmianie stron szczęście i skuteczność u obu drużyn odwróciły się o 180 stopni. Przestoje w UKS-ie, błędy w odbiorze i problemy z kończeniem akcji spowodowały, że goście zbudowali taką przewagę, której nie oddali do końca seta. Zbąszyń wygrał 25:19 i na tablicy był remis 1:1.
- Uśpił nas ten pierwszy set, dlatego w drugim pojawiły się błędy. Zbąszyń jest drużyną, która potrafi grać w siatkówkę - powiedział Jarosław Borowski, trener Dziewiątki
Od początku trzeciej odsłony ton w grze nadawali goście. Wyniki 1:5, 10:12, 14:17 dla Zbąszynia rozbudziły u przyjezdnych nadzieję na wywiezienie z Leszna minimum jednego punktu. Dobre zagrywki Tomka Elminowskiego - przyjmującego Dziewiątki, spowodowały zamieszanie w szeregach gości. Leszno wychodzi na prowadzenie 23:21 i nie oddaje go już do końca tej odsłony. Wygrana 25:22
Czwarty i jak się okazało ostatni set, trwał prawie pół godziny. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowali gospodarze wygrywając 25:23 i cały mecz 3:1. Tym zwycięstwem zainkasowali trzy duże punkty i umocnili się na czwartym miejscu w tabeli.
- Byliśmy faworytami tego spotkania, ale wcale tak łatwo nie było. O dziwo jest tak, że jak gramy z przeciwnikami najbardziej wymagającymi, potrafimy się skupić, grać w kontakcie. Jak w założeniu ma być łatwiej, pojawia się rozprężenie, to wszystko siedzi w głowach - przyznaje Borowski. - Dzisiejszy mecz wygrany za trzy punkty, wynik idzie w świat, a to jest najważniejsze.
UKS 9 Leszno - PKS MOS Zbąszyń 3:1 (25:15; 19:25;25:22;25:23)
Komentarze