Sporty walki: Karate
Kumite znaczy spotkanie rąk
Gdy zabrzmiał gong, którego dźwięk ma wyzwalać energię i mobilizować
siły, na salę wkroczyło blisko 120 małych zawodników z pięciu klubów:
leszczyńskiego Satori, kościańskiego Gottsu, klubu Shodan ze Zdun,
Nippon z Krotoszyna i Bojanowskiego Klubu Karate. Najmłodsi zawodnicy
mieli 5 lat, najstarsi 12.
Turniej został rozegrany w konkurencjach kata i kumite. Co znaczą te tajemnicze nazwy?
- Kata to układy walki z cieniem - tłumaczy M.
Wawrzyniak, trener klubu Satori - przypomina to trochę formę teatralnego tańca. Im bardziej
ruchy zawodników przypominają rzeczywistą walkę, tym lepiej. Natomiast
kumite to bezpośrednie spotkanie dwóch zawodników. Jak wyjaśnia trener,
do 16 roku życia jest zakaz kontaktu z ciałem i cała sztuka polega na
tym, żeby wykonać technikę ciosu czy kopnięcia bez uderzenia
przeciwnika.
Każde z dzieciaków dostało upominki od Mikołaja. Turniej był raczej
okazją do zabawy niż poważnej rywalizacji. Dzieci wcale nie były
zestresowane i chętnie opowiadały o swoim hobby: - Zawsze jak
przyjeżdżam z zawodów i coś wygrywam, to koledzy mi gratulują, ale na
co dzień chyba się mnie boją - mówiła Ola Świerzewska. Arek Olejnik i
Szymon Łuczak musieli korzystać ze swoich umiejętności w szkole, bo
koledzy zaczepiali ich na przerwach, ale poza tym trenują, bo to
świetny sposób na spędzanie czasu.
Głównym organizatorem mikołajkowych zawodów jest Stowarzyszenie Kultury
Fizycznej Satori przy udziale Wielkopolskiego Związku Karate.
(mon)
Komentarze