Do Guatape leszczyńska triathlonistka przyjechała na kilka dni przed zawodami, by się zaaklimatyzować do warunków wysokogórskich i różnicy czasu. Miejscowość położna jest na wysokości 1925m n.p.m. - Jest to bardzo piękne miejsce, trochę jeszcze dzikie i czasami niespokojne. Ciekawa jest tu też pogoda - a może raczej nieciekawa, prawie codziennie wieczorami są burze, a w ciągu dnia duże różnice temperatury – opisuje trener Paweł Barszowski.
Noc poprzedzająca zawody też była burzowa i deszczowa. Z powodu fatalnych warunków na trasie rowerowej - woda spływająca z gór naniosła bardzo dużo błota - start został przesunięty o godzinę. Sędziowie zdecydowali też o skróceniu dystansu o połowę z olimpijskiego na
sprinterski. Duża różnica pomiędzy temperaturą wody (21st.C) a powietrzem (15st.C) też nie ułatwiała startu zawodniczkom. - Pływanie w wykonaniu Agnieszki nie było najgorsze, a nadrobiła jeszcze nieco podczas dobiegu do boksu rowerowego i jechała w drugiej grupie z nieznaczną stratą do pierwszych zawodniczek. Bardzo śliska nawierzchnia nie sprzyjała jednak pościgom. Bieg Agnieszka zaczęła mocno, chcąc odrobić jak najwięcej do prowadzących. Systematycznie doganiała kolejne zawodniczki i na ostatnim kilometrze biegła w drugiej piątce. Na ostatnich metrach leszczynianka pokazała, że podobnie jak na MŚ potrafi się na końcu zmobilizować o zajęła 5 miejsce, wygrywając o centymetry z zawodniczkami z Rosji i Austrii – relacjonuje Barszowski.
Zawody Pucharu Świata w Kolumbii były kolejnymi, w których Agnieszka Jerzyk zakończyła rywalizacje w pierwszej dziesiątce (5 miejsce w Tiszuajvarosz i 9 w Huatulco), gromadząc ponad 350 punktów do klasyfikacji olimpijskiej. (han/fot.P.Barszowski)