Żużel: Wiadomości
Były prezes apeluje o ujawnienie sytuacji finansowej Unii Leszno
Sokołowski: Moje źródła mówią o kilku milionach zadłużenia
(Fot. Rafał Paszek)
Józef Dworakowski zapowiedział, że nowym prezesem Unii Leszno będzie ktoś z czwórki: Waldemar Ciesiółka, Maciej Duda, Piotr Rusiecki i Jarosław Stajer. Który z tych panów najbardziej nadaje się na nowego sternika klubu?
Rufin Sokołowski: Wydaje mi się, że każdy z nich jest osobą przygotowaną do pełnienia tej funkcji. To są akcjonariusze spółki, właściciele Unii Leszno. Kluczem do tej kwestii jest to jaki tam jest układ własnościowy i czy ten z akcjonariuszy, który zostanie prezesem nie będzie musiał zmagać się z sytuacją w której większość akcjonariuszy będzie w opozycji. To byłoby trudne położenie. Pozostaje też pytanie na ile dotychczasowy prezes ma decydujące słowo na walnym zgromadzeniu i czy pozwoli swojemu następcy na samodzielność.
Jakie będą pańskim zdaniem najważniejsze wyzwania, przed którymi stanie nowy prezes?
Przede wszystkim będzie to obrona Unii Leszno przed spadkiem z ligi w następnym sezonie. Ja mam niekiedy wrażenie, że uciekamy przed czymś co się wydarzy. Najbliższe rozgrywki będą niezwykle trudne dla leszczyńskiego klubu ponieważ zniesiono KSM. W tym roku trzy zespoły spadły z Ekstraligi. Najlepsi zawodnicy z tych drużyn zostaną rozgrabieni przez możne kluby. Jeżeli Unia Leszno nie zachowa składu i nie wzmocni się to pozostanie mieć nadzieję, że Unibax przystąpi do sezonu z punktami na minusie. Najważniejszym zadaniem nowego prezesa będzie obronić zespół przed spadkiem.
KSM nie został jeszcze oficjalnie zniesiony...
Wszystko wskazuje na to, że tak się jednak stanie.
Leszczyńskiemu zespołowi brakowało w tym roku lidera. Podziela pan pogląd, że wzmocnienie jest niezbędne?
W tym sporcie nigdy nie wiadomo czy z transferem dobrze się trafi. Może się przydarzyć zarówno taka sytuacja jaka miała miejsce z Robertem Miśkowiakiem jak i z Januszem Kołodziejem. Zawsze uważałem, że drużynę najlepiej jest budować w oparciu o wychowanków. Największą tajemnicą Unii Leszno są finanse i brak przejrzystości w tej kwestii. Niektórzy mówią o kilku milionach zadłużenia. To fundusze zadecydują o tym czy zespół się wzmocni czy nie. Ja mam informacje mówiące o tym, że niektórym czołowym zawodnikom zapowiedziano obniżenie wynagrodzeń o 50 procent i oni zastanawiają się teraz nad odejściem. Sprawa jest więc bardzo skomplikowana. Może to dobrze, że obecny zarząd Unii nie ujawnia informacji o kwestiach finansowych. Kiedy ja byłem prezesem robiliśmy to i potem wykorzystano to przeciwko nam. Paradoks polega na tym, że klub, który miał bardzo stabilną sytuację i do dopięcia budżetu potrzebował być może śmiesznych 400 tysięcy złotych, został przedstawiony jako zarząd, który pozostawił niebotyczne długi. Te długi, które po nas pozostały są dziesięciokrotnie niższe niż obecnie. Teraz jednak panuje przekonanie, że wszystko jest pięknie.
Sugeruje pan, że Józef Dworakowski zostawia Unię Leszno w dużo gorszej kondycji finansowej niż pan?
Nie wiem w jakim on stanie pozostawił klub. Mogę powiedzieć, że miasto Leszno przez 10 lat mojej prezesury wsparło Unię na kwotę około 1,5 miliona złotych, podczas gdy Unia zdobyła dla miasta 5,2 miliona złotych. Dziś jest sytuacja taka, że miasto przekazało co najmniej 5 milionów złotych więcej nowemu zarządowi. Gdyby odliczyć od dzisiejszego stanu kasy te 5 milionów to mielibyśmy bilans... Apeluję o ujawnienie sytuacji finansowej klubu. Właśnie od niej będzie zależało to, o co zespół będzie mógł rywalizować w przyszłym sezonie. Zapowiada się ciężka walka o utrzymanie.
Czołowi zawodnicy leszczyńskiej drużyny poza Fredrikiem Lindgrenem mają ważne kontrakty.
Umowy są ważne, ale są w nich zastrzeżenia, że aneks finansowy będzie ustalany przed kolejnym sezonem. W praktyce oznacza to, że jeśli otrzymają lepsze propozycje to kontrakt w Lesznie może być wygaszony.
Jak ocenia pan prezesurę Józefa Dworakowskiego z punktu widzenia wyników sportowych i kwestii organizacyjnych?
W sumie bardzo pozytywnie. Zasługą prezesa było to, że w Lesznie odbywały się turnieje Grand Prix i Drużynowego Pucharu Świata. Ogromnym sukcesem są też cztery medale jakie zdobyła w tym okresie drużyna w lidze. Wśród minusów wymieniłbym brak przejrzystości działań finansowych. Jak gdzieś się czyta w gazecie, że ktoś pod stołem dostawał 60 tysięcy złotych to włosy na głowie stają...Kolejna kwestia to wizerunek Unii Leszno w środowisku żużlowym. Klub ma opinię preparującego tor. Kiedyś nic nie odbywało się w polskim świecie żużlowym bez zgody Unii Leszno. Dziś wygląda to tak jakby wiele osób celowo działało na szkodę klubu. Z niewielkich przewinień robi się poważne problemy. Nie podoba mi się też to, że zerwano z tradycją, kiedy Unia Leszno była jak wielka rodzina. Teraz jest to przedsiębiorstwo do robienia pieniędzy. Generalnie jednak bardzo pozytywnie oceniam minione 9 lat.
Wspomniał pan o karach, które w ostatnich latach były często nakładane na klub. Pańskim zdaniem mieliśmy do czynienia z nagonką czy Unia sama odpowiada za swój los?
Niektórych zdarzeń nie oceniamy na zimno. Są pewne regulaminy. Jeżeli tam jest napisane, że w niektórych sytuacjach organizator nie może ruszać toru to się po prostu tego nie robi. Jeżeli jednak postąpi się inaczej to nie można potem mieć pretensji, że pojawiają się kary.
Rozmawiał Jan Gacek
Komentarze
200 zł
, Leszno
2 000 zł / m-c
wynajem, Święciechowa
355 000 zł
sprzedaż, Leszno
15 600 zł
Renault Scenic, Rydzyna
1 zł
Audi A5, Leszno
120 zł
BMW 123, Wilkowice
Wszyscy już zapomnieli z jakiego doła /bagna/ Rufin wyciągnął ten klub po spadku do II ligi w 1994 i fatalnym wizerunku Unii za czasów Potoka. To Rufin załatwił kasę, na oświetlenie / 2 mln dotacji z ministerstwa Łybackiej/ przytulił do klubu Akwawit bo to on namowił grysa do wspierania Unii przez lata.
A dziś tylko na niego ujadają małe pieski.
Malepszy obawiał sie jego popularności to kloedzy z SLD zadziałali jak zadziałali.
Panie Rufinie My kibice KS Unia Pamiętamy Dziękujemy !!!