Żużel: Wiadomości
Przemysław Pawlicki:
Chcemy korzystać z doświadczenia Pedersena
Sezon 2012 zakończyłeś ze złamaną nogą. Skutki kontuzji odczuwałeś w ciągu minionego sezonu. Jaki to miało wpływ na twoją jazdę?
Przemysław Pawlicki: Ci, którzy byli blisko mnie widzieli, że męczyłem się z tą kontuzją prawie cały sezon. Potem doszedł uraz obojczyka. Nie był to zatem dla mnie łatwy rok. Teraz wszystko jest jednak w porządku, nie mam żadnych problemów ze zdrowiem. Czeka mnie tylko wyjęcie dwóch blach. Potem będę potrzebował około 10 dni, żeby być znowu gotowym do treningów. Po operacji będę też mógł spokojnie jeździć rowerkiem. Nie zmarnuję żadnego dnia. Myślę, że kolejny sezon będzie dla mnie jeszcze lepszy. Oby udało mi się wejść w niego bez kontuzji, bo wtedy łatwiej będzie koncentrować się wyłącznie na jeździe.
Z twoich wypowiedzi można wnioskować, że oczekiwałeś od siebie znacznie więcej w 2013 roku.
Wiem, że stać mnie na lepsze wyniki. Sezon nie ułożył się tak jak to sobie wyobrażałem. Hamowała mnie jednak kontuzja. Musiałem sporo pracować, żeby zmienić sylwetkę. Kibice na pewno widzieli, że w czasie jazdy częściej zdejmowałem nogę z haka. Nie osiągnąłem takich wyników jakich oczekiwałem, ale też nie mogę powiedzieć, że było źle. Patrząc na wyniki, to sezon był podobny do tego, w którym byłem liderem drużyny po kontuzji Jarka Hampela. Tak to już jest, że zarówno oczekiwania kibiców jak i moje rosną. Będę się starał wypracować wysoką i stabilną formę.
Twój brat intensywnie trenuje jazdę konną. Nie myślałeś o tym, żeby do niego dołączyć?
Nie mogę sobie na to pozwolić. Po kontuzji nogi mam na niej lekką narośl, która przeszkadza mi przy jeździe. Wcześniej, kiedy miałem czas to chętnie jeździłem z siostrą konno w terenie. Myślę, że jak wszystko będzie w porządku z nogą, to potrenuję razem z Piotrkiem.
Kontuzje dotknęły w minionym sezonie także innych żużlowców Fogo Unii.
Myślę, że to przesądziło o tym, że nie udało nam się awansować do fazy play-off. Kontuzja w pewnym momencie wyeliminowała Fredrika Lindgrena i Tobiasza Musielaka. W najważniejszych meczach nie mogliśmy wystawić pełnego składu. W tym kontekście nie oceniałbym minionego sezonu jako zły w wykonaniu naszego zespołu.
Unię Leszno wzmocnił Nicki Pedersen. Cieszy cię ta zmiana? Chyba odrobinę mniejsza presja będzie teraz ciążyła na tobie?
Nicki jest naszym kolegą i ważne, żebyśmy dobrze dogadywali się parkingu i patrzyli na siebie na torze. Jeśli tak będzie, to wynik całego klubu będzie lepszy. Nie będziemy wtedy patrzyli na to, kto jest liderem, tylko skoncentrujemy się na tym, żeby cały zespół robił wynik.
Miałeś okazję jeździć z Pedersenem w zespole z Gorzowa. Jakie były wasze relacje?
Nie wspominam tego źle choć mieliśmy spięcia. On mnie wtedy chyba niezbyt dobrze znał. To były moje początki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Potem jeździliśmy w jednym klubie w Danii. Nasze relacje z czasem się chyba polepszały. Nicki to specyficzny zawodnik, trzeba się do niego przyzwyczaić. U mnie nie będzie jednak tego problemu, bo miałem już z nim styczność w dwóch klubach. Przyzwyczaiłem się do niego. Myślę, że ze spokojem się dogadamy. Jeśli on dotrzyma słowa i będzie pomagał partnerom z zespołu, to będzie świetnie. Nicki ma wielkie doświadczenie i chętnie będziemy z niego korzystać.
Rozmawiał Jan Gacek