Żużel: Wiadomości
Grzegorz Zengota:
Czujemy się na siłach by walczyć o złoto
Zdaniem Grzegorza, Fogo Unia to zgrana ekipa. (Fot. Rafał Paszek)
Miniony sezon spędzony w barwach leszczyńskiej drużyny był przyzwoity w twoim wykonaniu. Udało ci się ustabilizować formę.
Grzegorz Zengota: Dokładnie tak. Moim celem zawsze było zdobywanie ponad 10 punktów w meczu. W minionym sezonie niejednokrotnie udowadniałem, że stać mnie na takie osiągnięcia. Formę ustabilizowałem, ale były też mecze, które zupełnie mi nie wyszły.
Najgorzej radziłeś sobie w Zielonej Górze i Gnieźnie...
Na torze w Gnieźnie odniosłem poważną kontuzję i gdzieś w podświadomości miałem to zapisane. To się niestety odbiło wynikiem jaki osiągnąłem na tym torze w meczu ligowym. Całe szczęście, że koledzy z drużyny stanęli na wysokości zadania i Unia wygrała to spotkanie. Dzięki temu mój słaby wynik indywidualny nie miał decydującego znaczenia. Jeśli chodzi o słabą jazdę w Zielonej Górze to jest to temat, który męczy mnie już drugi rok. Pracuję nad tym, żeby w przyszłym sezonie poradzić sobie z tym i nie czuć dodatkowej presji.
Jako zawodnik Włókniarza czy Unii jadąc na mecze do swojej rodzinnej Zielonej Góry deklarowałeś, że będzie to spotkanie takie jak każde inne. Gdzie zatem tkwi problem? Przecież tor w Zielonej Górze jest ci doskonale znany.
W gruncie rzeczy podchodziłem do tych spotkań zbyt poważnie. Dla mnie to jest naprawdę trudny temat. Nikt nie czułby się komfortowo dając z siebie wszystko i osiągając marny efekt. Muszę podchodzić do spotkań w Zielonej Górze tak samo jak do innych zawodów. Mam nadzieję, że uda mi się pojechać tam z takim podejściem już w przyszłym roku.
Coraz głośniej mówi się o tym, że nawierzchnia toru w Lesznie będzie przygotowywana zupełnie inaczej niż w minionych latach. Twardy tor na Smoczyku to twoim zdaniem dobry pomysł?
Jeszcze zobaczymy. Ja chciałbym, żeby ten tor był tak przygotowany, żeby przed samymi zawodami nie okazywało się, że komisarz toru robi rewolucję. Kilka razy w minionym sezonie jeździliśmy u siebie na innej nawierzchni niż ta, na którą byliśmy przygotowani. Takie szukanie ustawień motocykli na ostatnią chwilę nie było korzystne. Początki spotkań, kiedy powinniśmy budować przewagę nie wychodziły nam. W drugiej części meczu goście byli już zwykle dobrze dopasowani do naszej nawierzchni. Rozmawialiśmy już w swoim gronie o torze na przyszły rok.
„ Zmieniło się też moje postrzeganie tego zawodnika. To jest normalny gościu, który mówił bardzo fajne rzeczy, kiedy siedzieliśmy przy jednym stole.”
Ostatnio sporo czasu spędziłeś z pozostałymi zawodnikami Unii. Sprawicie wrażenie zgranej ekipy.
Zgrupowanie, które mieliśmy zrobiło moim zdaniem bardzo dobrą robotę. Dzięki temu jeszcze bardziej się zgraliśmy. Mieliśmy sporo czasu, żeby rozmawiać i budować jak najlepsze relacje. Chodzi w końcu o to, żebyśmy stanowili prawdziwą drużynę, a nie zlepek indywidualności. Jesteśmy zgraną ekipą nie tylko wtedy, gdy towarzyszą nam reporterzy. Oby ta atmosfera, którą mamy teraz utrzymywała się przez cały czas.
Krótko po zakończeniu sezonu wspominałeś, że Fogo Unia nie potrzebuje lidera z zewnątrz. Zmieniłeś zdanie?
Obserwując to co się dzieje na rynku transferowym stwierdzam, że sporo się pozmieniało. Wiele ekip znacząco się wzmocniło. Chcąc myśleć o play-offach potrzebowaliśmy kogoś takiego jak Nicki Pedersen. Myślę, że ten zawodnik stanowi poważne wzmocnienie. Jesteśmy silniejsi niż w ubiegłym roku. Trzeba jednak otwarcie przyznać, że większość drużyn się wzmocniła. Nicki to wartość dodana w naszej ekipie. Jestem pewien, że będzie dokładał do naszego dorobku co najmniej 12-13 punktów w meczu.
Jakie są twoje relacje ze słynnym Duńczykiem?
Ostatnio miałem okazję lepiej go poznać. Już wcześniej jeździłem z nim w jednym zespole w Szwecji, ale tam relacje pomiędzy zawodnikami układają się inaczej niż w Polsce. Zgrupowanie, które mieliśmy niedawno w Lesznie zbliżyło nas do siebie. Zmieniło się też moje postrzeganie tego zawodnika. To jest normalny gościu, który mówił bardzo fajne rzeczy, kiedy siedzieliśmy przy jednym stole.
Na konferencji prasowej, podczas której przedstawieni zostali sternicy klubu i zawodnicy padły zapowiedzi, że powalczycie o złoto. Co sądzisz o takich deklaracjach? Patrząc na składy innych ekstraligowych zespołów można stwierdzić, że jest aż siedem drużyn o medalowym potencjale.
Rzeczywiście. Poza Gdańskiem wszyscy są silni. My czujemy się jednak na siłach walczyć o złoto. Nie obawiam się rywalizować o najwyższe cele, jestem na to gotowy, niczego się nie boję. Przepowiedzieć wynik jest jednak bardzo trudno. Samo gadanie do niczego przecież nie prowadzi.
Jak przygotowujesz się do sezonu pod względem sprzętowym?
Korzystam z pomocy tych samych tunerów co choćby w ubiegłym roku. Miałem przecież bardzo dobrze przygotowany sprzęt. Trudno, żebym zmieniał coś co dobrze funkcjonowało. Mam silniki od najlepszych tunerów. Czego można chcieć więcej?
Rozmawiał Jan Gacek
Komentarze