Żużel: Wiadomości
Nicki Pedersen szczerze o swoim temperamencie
Sztuka motywacji
(Fot. Jarek Pabijan)
W roku 2007 i 2008 byłeś najlepszy w Grand Prix i polskiej lidze. Twoja dominacja nie podlegała żadnej dyskusji. Co było źródłem tych sukcesów?
Nicki Pedersen: Przesądziło o tym kilka czynników. Myślę, że przede wszystkim byłem wyjątkowo dobrze przygotowany pod względem fizycznym. Przed sezonem 2007 udało mi się doprowadzić organizm do perfekcyjnej formy. Ponadto udało się znaleźć dobrą kombinację sprzętu na twarde tory w Grand Prix. Miałem też doskonale przygotowane silniki na mecze ligowe, gdzie nawierzchnie bywały znacznie bardziej przyczepne. Moją bardzo mocną stroną w tamtym okresie była też motywacja do jazdy. Każdy z tych czynników miał ogromne znaczenie.
Wielu sportowców mówi, że trudniej jest obronić złoty medal niż zdobyć go po raz pierwszy. Jak tobie udała się ta sztuka w 2008 roku?
Po raz pierwszy mistrzem świata byłem w 2003 roku. Miałem wtedy 26 lat. Kolejny rok okazał się dla mnie piekielnie trudny. Byłem mistrzem, którego każdy chciał pokonać. Myślę, że wtedy nie byłem psychicznie gotowy na takie wyzwanie jak obrona mistrzowskiego tytułu. Miałem już złoto w Grand Prix i w tamtym momencie to nie wpłynęło dobrze na moją motywację. Po zwycięstwie w cyklu w 2007 roku nie chciałem, żeby sytuacja się powtórzyła. Musiałem włożyć sporo pracy w to, żeby znaleźć motywację na 2008 rok. Wiedziałem, że wcześniej obrona tytułu mistrzowskiego powiodła się Tonemu Rickardssonowi. Chciałem mu dorównać w tej kwestii i to dało mi siłę, to był klucz do uzyskania odpowiedniej motywacji. Byłem w końcu mistrzem świata i nie mogłem osiągnąć już nic więcej niż tylko powtórzyć ten sukces.
Nie ukrywasz, że twoim celem na 2014 rok jest odzyskanie mistrzowskiego tytułu. Co motywuje cię tym razem?
W ostatnich latach miewałem wzloty i upadki. W 2012 roku byłem bliski wywalczenia złota. Ostatecznie zakończyłem zmagania ze srebrem. Teraz czuję, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jestem dobrze przygotowany pod względem fizycznym. Czuję się silnie zmotywowany i mam wokół siebie świetny zespół. Ważne będzie znalezienie odpowiednich ustawień w motocyklach na turnieje Grand Prix. To jest szczególnie ważne teraz po zmianie tłumików. Zawodnik, który znajdzie dobre ustawienia na twarde tory może zostać mistrzem świata.
Wspomniałeś o szansie na wygranie cyklu Grand Prix w 2012 roku. W ostatnim turnieju miałeś możliwość wyprzedzić Chrisa Holdera w klasyfikacji generalnej. W wyścigu półfinałowym zaraz po starcie zderzyliście się, a ty upadłeś. Sędzia zarządził wówczas powtórkę w pełnej obsadzie. Pamiętam, że to wyprowadziło cię z równowagi, bo twoim zdaniem rywal powinien był zostać wykluczony. Śni ci się ta sytuacja po nocach? Możemy chyba zaryzykować stwierdzenie, że decyzja arbitra miała wówczas wpływ na podział miejsc na podium...
Byłem i jestem rozczarowany decyzją jaką podjął wtedy sędzia. Darzę Chrisa Holdera dużym szacunkiem. W tamtej sytuacji wiedziałem, że jeśli wygram z nim start zamykając go przy krawężniku to on może poszerzyć swój tor jazdy. Nie mam do niego o to pretensji. Nadal jednak uważam, że decyzja sędziego o powtórzeniu wyścigu w pełnej obsadzie była nieprofesjonalna. Do mojego upadku doszło co prawda na pierwszym łuku, ale nie było trudno stwierdzić, kto do niego doprowadził. W tamtym momencie byłem już jednak trzykrotnym mistrzem świata. Gdybym nie miał wcześniej złota w Grand Prix mógłbym mieć wiele nocnych koszmarów związanych z tą sytuacją. Dziś, kiedy przypominam sobie tamte zawody nie towarzyszą mi duże emocje.
Może to dobry moment, żeby porozmawiać o twoim żużlowym wizerunku. Myślę, że gdybyś to ty potrącił wtedy Holdera, a nie na odwrót, kibice domagaliby się twojego wykluczenia zamiast cieszyć się z powtórki w pełnym składzie.
Może rzeczywiście jeszcze pięć lat temu byłem zawodnikiem jeżdżącym bardzo twardo. Myślę, że czasami mogłem być nawet trochę niebezpieczny. Ale tak trzeba, kiedy jest się młodym. W ostatnich latach w Grand Prix wiele do powiedzenia mają młodzi zawodnicy jak Darcy Ward, Tai Woffinden czy Emil Sajfutdinow. Nie ma różnicy między stylem jazdy jaki oni prezentują teraz, a jaki ja prezentowałem jeszcze kilka lat temu.
„Trzeba pokazywać charakter. Właśnie tacy zawodnicy jak ja sprawiają, że kibice kupują bilety na mecze.”
Polscy kibice nie przepadają za tobą. Na większości stadionów jesteś witany gwizdami.
Nie mam z tym problemu. Tak już bywa w sporcie. Trzeba pokazywać charakter. Są kibice, którzy mnie uwielbiają, inni nienawidzą. Warto jednak pamiętać, że właśnie tacy zawodnicy jak ja sprawiają, że kibice kupują bilety na mecze. Ludzie, którzy mnie nie lubią chętnie oglądają mnie w akcji. Wiedzą, że zobaczą wspaniałe wyścigi z moim udziałem. Jestem zawodnikiem, który się nie poddaje. Nigdy nie jednak nie miałem intencji, żeby skrzywdzić rywala.
Zdarza ci się przewracać na tor po faulu rywala, mimo że potrafiłbyś utrzymać się na motocyklu?
Jestem doświadczonym zawodnikiem, potrafię kontrolować motocykl. Wiem na co można pozwolić sobie na torze. Jeśli ktoś wykonuje zbyt niebezpieczne manewry w stosunku do mnie, to podejmuję z nim grę. Nie jest łatwo sprawić, żebym spadł z motocykla, ale jeśli sytuacja staje się dla mnie niebezpieczna, to staram się uniknąć zagrożenia. Jeśli jednak wiem, że w danej sytuacji zostałbym wykluczony to nie położę motocykla. Na pewno jednak zrobię to, jeśli dzięki temu uniknę poważnego wypadku.
Od momentu związania się z Fogo Unią Leszno trwa ofensywa wizerunkowa dotycząca twojej osoby. Leszczyńscy włodarze i ty sam staracie się, żebyś przestał być postrzegany wyłącznie jako indywidualista. Myślisz, że masz szansę stać się zawodnikiem szanowanym i lubianym na wszystkich stadionach jak obecnie Greg Hancock, a jeszcze kilka lat temu Leigh Adams?
Myślę, że ten problem z kibicami nie jest już tak wyraźny jak kiedyś. Prawdą jest jednak, że ludzie pamiętają to co robiłem 5-8 lat temu. A zdarzało mi się rozbić rzeczy szalone, nawet głupie. Niezależnie od tego, zawsze dawałem z siebie 110 procent w każdym klubie jaki reprezentowałem.
Oglądając telewizyjne relacje z turniejów Grand Prix można zaobserwować, że w czasie zawodów jesteś bardzo podekscytowany. Twoje reakcje bywają wyjątkowo impulsywne...
Po prostu jestem bardzo zmotywowany do tego, żeby osiągnąć jak najlepszy rezultat. Czasami widzę, że niektórzy zawodnicy są w czasie zawodów zbyt zrelaksowani i rozkojarzeni. Dla mnie skupienie się wyłącznie na samych zawodach jest dobre. Zawodników bez reszty pochłoniętych rywalizacją, można obserwować w różnych dyscyplinach sportu. Nie zmienię tego jaki jestem. Poza torem i rywalizacją jestem jednak wesołym, koleżeńskim facetem. Na co dzień jestem uśmiechniętym ojcem rodziny.
Pamiętam jak podczas jednego z turniejów Grand Prix rozbiłeś pięścią ekran monitora, który znajdował się w twoim boksie w parku maszyn. Oglądałeś wtedy wypadek, po którym arbiter wykluczył cię z powtórki...
Prawdopodobnie to była jedna z najgłupszych rzeczy jakie kiedykolwiek zrobiłem. To było w 2009 roku a ja liczyłem się w walce o trzeci z rzędu tytuł mistrza świata. Wyprzedziłem wtedy Emila Sajfutdinowa a sędzia wykluczył mnie z wyścigu. To nie była wtedy moja wina, Sajfutdinow popełnił błąd i sam się przewrócił. Polski sędzia uznał wówczas inaczej. To było bardzo nieprofesjonalne z jego strony. Miał przecież możliwość zobaczyć na ekranie powtórkę z różnych perspektyw. Na moją wściekłość w tamtym momencie wpływ miały też inne wydarzenia z tamtego sezonu.
Jak wspomniałeś jesteś tatą. Czy to sprawia, że bardziej unikasz ryzykowanych sytuacji na torze?
Kiedy pięć lat temu urodziło się moje pierwsze dziecko, pojawiło się trochę myśli. Sprawy rodzinne nie wpływają jednak na mnie jako na żużlowca. Kiedy zakładam kask i wyjeżdżam na tor czuję się tak samo zmotywowany do tego, żeby zwyciężać jak zawsze.
Kto przygotowuje silniki, na których będziesz startował w 2014 roku?
Korzystam z usług kilku tunerów, ale nie chciałbym zdradzać ich nazwisk. W porównaniu z ubiegłym rokiem korzystam z usług jednej dodatkowej osoby. Jej zadaniem jest przygotowanie jednostek, które będą szybkie na twardych torach podczas turniejów Grand Prix. Z bardziej przyczepnymi nawierzchniami nigdy nie miałem większych problemów.
Komentarze
669 541 zł
sprzedaż, Poznań
425 000 zł
sprzedaż, Leszno
400 zł / m-c
wynajem, Leszno