Żużel: Wiadomości
Kasprzak gotowy na podbój Nowej Zelandii
Skoncentrowany na wygrywaniu
(Fot. Jarek Pabijan)
Kasprzak poprzedni sezon w cyklu Grand Prix zakończył na dziesiątej pozycji i do utrzymania w czołowej „ósemce” zabrakło mu niewiele. Sam jako przyczynę niepowodzenia wskazuje przede wszystkim fatalny występ w Grand Prix Europy w Bydgoszczy. Miał też kilka bardzo udanych startów, którymi potwierdził, że jest gotowy na walkę z najlepszymi żużlowcami świata.
W sierpniu zajął drugie miejsce w zawodach Grand Prix Challenge w Poole i zapewnił sobie udział w rywalizacji o mistrzostwo świata także w 2014 roku. Będzie to jego trzeci pełny sezon w cyklu, zatem można przyjąć, że jest wystarczająco doświadczonym zawodnikiem, by podjąć walkę o utrzymanie w stawce, a może nawet coś więcej. Kasprzak nie chce jednak przed rozpoczęciem rywalizacji składać deklaracji. - Nie myślę o wyniku, chcę wygrywać jak najwięcej wyścigów, a reszta przyjedzie sama – podkreśla.
Żużlowiec Stali Gorzów z optymizmem zapatruje się na zmiany w kalendarzu Grand Prix. – Pojawiły się nowe tory, Tampere i Ryga, a zniknęły: Krsko i Terenzano, czyli obiekty, które nie bardzo mi pasowały. Mało było na nich ścigania. O wiele lepiej się jeździ mi się na sztucznych nawierzchniach w Kopenhadze, czy Cardiff – zaznacza.
Wychowanek Unii Leszno czuje się dobrze przygotowany do sezonu. – Pracowałem nad formą fizyczną, z psychologiem, a nawet dietetykiem. Powinno być „ok.” – dodaje. Kasprzak wyraża także zadowolenie z faktu, że w tym roku aura okazała się dużo bardziej sprzyjająca, niż przed rokiem. – Rok temu jechaliśmy do Nowej Zelandii prawie na sztywno, a w tym będę miał za sobą już pięć treningów i trzy mecze sparingowe. Będę zatem dobrze „rozjechany” – mówi.
Podczas dotychczasowych treningów Krzysztof wybrał sprzęt, na którym wystartuje 5 kwietnia w Auckland.
„Rok temu jechaliśmy do Nowej Zelandii prawie na sztywno, a w tym będę miał za sobą już pięć treningów i trzy mecze sparingowe.”
Motocykle, silniki, a także akcesoria zostały już wysłane na Antypody. Regulamin jasno określa, co, w jakiej ilości i wadze żużlowcy mogli przygotować do wysyłki. – Każdy zawodnik ma do dyspozycji skrzynię mniej więcej na szerokość dwóch motocykli i wysoką na półtora metra. Moi mechanicy, Robert i Dominik zapakowali tam dwa kompletne motocykle i dwa dodatkowe silniki. Ponadto oczywiście kaski i akcesoria. Co ważne większość tych rzeczy musiała być nowa, zaplombowana, bo inaczej nie wpuściliby takiej przesyłki do Nowej Zelandii. Zmieściliśmy się w limicie wagowym, który wynosi 450 kilogramów. Nasza skrzynia ważyła 435 kg. Przydało się doświadczenie z poprzedniego sezonu, kiedy to przygotowując sprzęt do wysyłki wszystko ważyliśmy w garażu – przyznaje Krzysztof.
Leszczynianin poleci do Auckland przez Singapur 30 marca. Na treningach przed zawodami wybierze dwa najlepiej spisujące się na nowozelandzkiej ziemi motocykle. W turnieju wychowanek Unii wystartuje z nr 507. Przed obecnym sezonem, po praz pierwszy w historii rywalizacji w Grand Prix żużlowcy sami wybierali sobie numery startowe i Krzysztof z tego prawa skrzętnie skorzystał. – Bardzo często startowałem z nr 507 na crossie. To taka kombinacja moich ulubionych cyfr, taki nr na życie. „Piątką”, bo lubiłem z tym numerem startować, „siódemka” to nawiązanie do sezony 2007, mojego najlepszego w karierze, a „zero” jest po prostu owalne, jak tor – przyznał Krzysztof Kasprzak.