Żużel: Wiadomości
Zacięty mecz na Smoczyku
Kibice nie zapomnieli o Pavlicu
(Fot. Rafał Paszek)
Betard Sparta Wrocław uległa w niedzielę Fogo Unii Lszno 42:48. Goście po tej porażce mają już tylko minimalne szanse na awans do play-off.
Spotkanie na Stadionie Alfreda Smoczyka było ciekawym widowiskiem. Wiele działo się zwłaszcza w wyścigach, w których rywalizował Jurica Pavlic. Chorwat zakończył mecz z dorobkiem sześciu punktów i bonusa. - Przez cały mecz brakowało mi "tego czegoś", żeby wygrać indywidualnie wyścig. Szkoda, że przegraliśmy, ale idziemy dalej i myślimy o kolejnych spotkaniach - mówił Jurica Pavlic. - Na pewno nie rezygnujemy z walki o play-off. Jesteśmy sportowcami i nie poddamy się. Różne rzeczy się zdarzają w żużlu, na pewno nie odpuścimy.
Jurica Pavlic nie ukrywa, że był bardzo zmotywowany, żeby godnie zaprezentować się przed leszczyńską publicznością. Chorwat reprezentował Byki w latach 2007-2012. - Nie spodziewałem się takiego przywitania ze strony miejscowych kibiców - mówił po meczu zawodnik.
„ Kiedy po moim ostatnim wyścigu zrobiłem rundę wokół toru, wszyscy wstali. Bardzo dziękuję widzom za ten gest, to było coś niesamowitego.”
Mimo sentymentu Jurica Pavlic nie myśli jeszcze o ewentualnym powrocie do Leszna. - Na razie jestem we Wrocławiu i też mi się tam podoba. Mój kontrakt z tym klubem będzie ważny jeszcze w przyszłym roku - mówi Chorwat.
Zdaniem Juricy Pavlica największą bolączką gości w niedzielnym meczu były wyjścia spod taśmy. - Przegrywaliśmy starty, a potem na dystansie trudno było odrabiać straty. Miejscowy tor bardzo zmienił się od czasu, kiedy tu jeździłem. Musiałem ustawiać wszystko od nowa. Udało się to w pewnym stopniu, ale perfekcji nie było, bo zabrakło indywidualnych zwycięstw - dodaje.
W następnej kolejce spotkań Betard Sparta Wrocław podejmie na swoim torze Unibax Toruń.