Żużel: Wiadomości
Wielkie show Pawlickiego
Wrócił w imponującej formie
(Fot. Rafał Paszek)
28.04.2018
W jakiej dyspozycji będzie Piotr Pawlicki po kontuzji? To pytanie przed meczem z Falubazem zadawało sobie wielu kibiców. Kapitan wrócił do ścigania na motocyklu żużlowym po ponad 220 dniach i zrobił show, jakiego na stadionie Smoczyka dawno nie oglądano. Wywalczył komplet punktów. Zachwycił nie tylko indywidualnym wynikiem, ale też stylem w jakim go osiągnął.
Powrót Piotra Pawlickiego do składu mistrzów Polski był wyczekiwanym wydarzeniem, ale towarzyszyła mu niepewność. Kapitan nie ścigał się o stawkę od ubiegłorocznego finału ekstraligi. – Sami jesteśmy ciekawi, w jakiej jest formie, musi się na pewno wjechać w sezon, pewnie będzie potrzebował, dwóch trzech meczów, by nadrobić braki w objeżdżeniu – mówił przed piątkowym pojedynkiem z Falubazem menadżer Byków, Piotr Baron.
Gdy Pawlicki pojawił się na torze, już po pierwszym wyścigu było wiadomo, że jest doskonale przygotowany do sezonu. Kontuzja nie zostawiła żadnego śladu na jego dyspozycji fizycznej, a do tego był niesamowicie szybki. Kapitalnie startował i kompletował „trójki”. Mecz zakończył bez porażki. Kibice i rywale byli pod ogromnym wrażeniem. – Piotr wraca po kontuzji i robi komplet. Wypada tylko pogratulować, wziąć przykład i zabrać się do ciężkiej pracy – mówił z uznaniem dla byłego klubowego kolegi Grzegorz Zengota.
- To był Piotr Pawlicki jakiego pamiętamy z ubiegłorocznych play-offów. Wrócił w mega stylu. Zrobić komplet w takich okolicznościach, to coś niesamowitego. Wielu ludzi pytało, w jakiej jest formie, jak się czuje, no to pokazał. Trzeba jednak przyznać, że przez ostatnie cztery dni mocno się narobił, żeby osiągnąć taki wynik – dodał Piotr Baron.
Kapitan Fogo Unii przyznaje, że starał się ze spokojem podejść do meczu i tak przyjął osiągnięty rezultat, choć myśl o tym, że wraca po długiej przerwie towarzyszyła mu od rana. Zdaniem Pawlickiego ważne było odpowiednie nastawienie i przedmeczowe przygotowania. – Nie miałem zbyt dużo startów spod taśmy, ale bardzo dziękuję kolegom z drużyny, którzy siedzieli ze mną na treningach i startowali ze mną, żebym się wjechał i złapał luz. Cieszę się z kompletu, ale nie ma co popadać w hurraoptymizm – skwitował.
W związku z powrotem Piotra Pawlickiego trener Baron zdecydował się rozbić najlepszą parę ekstraligi i startującego do tej pory z Januszem Kołodziejem Brady’ego Kurtza ustawić właśnie z Pawlickim. Jak się okazało, Australijczyk w duecie z Pawlickim radził sobie równie dobrze, choć można było odnieść wrażenie, że współpraca opiera się na trochę innych zasadach. Kapitan Fogo Unii potwierdził, że był przede wszystkim skoncentrowany na sobie. – Skupiałem się na jak najlepszym wyjściu spod taśmy, nie oglądałem się zbyt często, nie chciałem się wytrącać z równowagi. Choć gdy widziałem Brady’ego za sobą, to poszerzałem tor jazdy, żeby nie wyhamowywać go szprycą – mówił.
Pawlicki odniósł się tez do pytań o stan zdrowia. – Było chyba widać, że z moją nogą jest już wszystko w porządku. Przebyta kontuzja na pewno nie przeszkadza mi w jeździe, ale mam nad czym pracować. Stopa nie jest jeszcze przygotowana do treningu ogólnorozwojowego. Z czasem jednak wszystko się poprawi, tak abym mógł biegać, czy grać w piłkę. Są sporty, które lubię oprócz żużla i chcę je uprawiać – zakończył.
Michał Konieczny / Marcin Hałusek
Komentarze